Rozstawiony z numerem trzecim w eliminacjach do turnieju głównego Poznań Open Lukas Rosol pokonał w ich pierwszej rundzie Norberta Tadyszaka 6:3, 6:2. O udział w finale kwalifikacji Czech powalczy w poniedziałek ze zwycięzcą pary Clement Geens – Joao Pedro Sorgi.
Kluczowy dla losów pierwszego seta okazał się szósty gem. To w nim utytułowany gracz przełamał serwis 19-letniego poznaniaka. Rosol, który jeszcze cztery lata temu znajdował się na 26. miejscu w rankingu ATP, przez długi czas nie mógł się jednak rozpędzić. Uniemożliwiał mu to Polak, który przez całą tę partię był dla niego niewygodnym przeciwnikiem. Mimo to nie ulegało wątpliwości, że to starszy z tenisistów nadawał temu pojedynkowi rytm.
W drugim secie urodzony w Pradze zawodnik zwyciężył przy podaniu Tadyszaka już w trzecim gemie. Po chwili tablica wyników pokazywała 5:2 na korzyść dwukrotnego zwycięzcy turniejów rangi ATP World Tour. Tadyszak jednak ani myślał się poddawać i właśnie wtedy przeprowadził najefektowniejszą akcję starcia. Po udanej obronie w jego wykonaniu piłka odbiła się tuż za siatką na połowie Rosola po czym… wróciła na stronę gracza ze stolicy Wielkopolski. Niecodzienna sytuacja spotkała się z aprobatą publiczności. Na kortach Parku Tenisowego Olimpia Polak mógł czuć się jak w domu, bo to na tych obiekcie trenuje na co dzień.
Po zakończeniu spotkania Tadyszka nie ukrywał, że w swojej karierze nie mierzył się jeszcze z tak ogranym zawodnikiem. – Cieszę się, że w meczu z takim rutyniarzem udało mi się pokazać, co potrafię. Wydaje mi się, że dziś zabrakło mi nieco doświadczenia i tych lat spędzonych na korcie. Ja dopiero tenisowy świat poznaję, pewnie dlatego nie udało się ugrać nawet seta – podsumował mecz z Rosolem Tadyszak.
Adrian Gałuszka