Wyjątkowi goście i wielkie niespodzianki. Co się działo na Poznań Open 2017?

0
868

Wielkimi krokami zbliża się kolejna edycja poznańskiego challengera, ale warto przypomnieć, co działo się na golęcińskich kortach w ubiegłym roku. A ciekawych wydarzeń, zwrotów akcji czy kaprysów pogody nie brakowało!

To, co kibice lubią najbardziej, to zaskakujące rozstrzygnięcia, w których skazywani na pożarcie outsiderzy ucierają nosa faworytom. Podobnie było w stolicy Wielkopolski, gdy połowa rozstawionych graczy odpadła już w drugiej rundzie. Na tym etapie swój udział w imprezie zakończyli najwyżej klasyfikowani w rankingu: Casper Ruud i Florian Mayer, ale także dopingowany przez rodaków Jerzy Janowicz. To właśnie przyjazd „Jerzyka” wzbudził ogromne emocje, a na jego spotkaniach trybuny wypełniały się po brzegi. Dla niektórych kibiców wręcz brakowało miejsca! Oprócz samej gry ozdobą tych spotkań były barwne wymiany zdań polskiego tenisisty z fanami.

Dla Ruuda z kolei przyjazd do Poznania miał także wymiar osobisty. To w tym mieście jego ojciec, Christian w 1998 roku odniósł jeden ze swoich dziesięciu challengerowych triumfów. Kilka miesięcy później na świat przyszedł syn, który po dziewiętnastu latach przyjechał powtórzyć wyczyn rodzica. Nie udało mu się, lecz kolejną próbą podejmie w dwudziestą rocznicę tej wiktorii.

Miejsce faworytów w turniejowej drabince zajęli tenisiści z drugiego szeregu, którzy pokazali w Poznaniu świetną formę i wolę walki. Najlepszy okazał się Rosjanin Aleksiej Watutin, który zwyciężył w niezwykle emocjonującym finale. Popisał się odpornością psychiczną godną największych tuzów tego sportu. Jego rywal, Argentyńczyk Guido Andreozzi miał aż sześć piłek meczowych, a mimo to nie zdołał przechylić zwycięstwa na swoją korzyść. Na końcowe rozstrzygnięcia kibice musieli czekać niemal całe popołudnie, gdyż w trakcie trzeciego seta nad Golęcinem rozpętała się nawałnica, która spowodowała, że zawodnicy mieli aż 3,5 godziny przerwy.

Drugim „czarnym koniem” Poznań Open był Portugalczyk Goncalo Oliveira. Leworęczny zawodnik dotarł do półfinału singla, a także finału debla, będąc partnerem Tomasza Bednarka. Ostatecznie zwycięstwa w turnieju nie odniósł, ale po drodze wyeliminował choćby Janowicza i pokazał wielką determinację, walcząc z problemami zdrowotnymi.

Oprócz utalentowanych tenisistów, pukających do drzwi czołówki światowego tenisa, na kortach Olimpii pojawili się także interesujący goście związani zawodowo z innymi dyscyplinami sportu. Już po raz kolejny zmagania zawodników obserwował Mariusz Czerkawski, niegdyś najlepszy polski hokeista, a w wolnych chwilach tenisista-amator. W Poznaniu pojawił się również Czesław Michniewicz, obecnie trener młodzieżowej reprezentacji Polski w piłce nożnej, a w przeszłości m.in. szkoleniowiec Lecha Poznań. Spontaniczną decyzją było z kolei zorganizowanie na obiekcie konferencji prasowej, zapowiadającej w stolicy Wielkopolski zawody z cyklu Super League Triathlon. Jej gościem honorowym był Australijczyk Chris McCormack, dwukrotny mistrz świata i legenda tej dyscypliny sportu, a także fan tenisa, z którym udało się porozmawiać na temat jego pasji.

Tradycyjnie z uwagą zmagania zawodników w trakcie Poznań Open obserwował najlepszy polski tenisista w historii, Wojciech Fibak. Do stolicy Wielkopolski były zwycięzca Australian Open w deblu przyjechał prosto z Wimbledonu, gdzie wspierał z trybun w finałowym starciu deblowym Łukasza Kubota. Z pewnością także w tym roku pojawi się na kortach Olimpii, a kibice mogą być pewni, że nie zabraknie również innych ciekawych osobistości oraz wielu niezapomnianych emocji.

Wojciech Dolata