Nikola Milojević awansował do ćwierćfinału Poznań Open 2016. Rozstawiony z numerem 9 Serb pokonał Hiszpana Davida Pereza Sanza 6:4, 7:6 (7-4).
Tenisiści wyszli na kort centralny w środę, ale ich rywalizacja musiała zostać przerwana z powodu ulewnego deszczu przy stanie 6:4 i 5:5. Spotkanie zostało dokończone dopiero w piątek po południu, ale tym razem areną rywalizacji był jeden z bocznych kortów Parku Tenisowego Olimpia. Walka trwała tylko trzy gemy. Doszło do tie-breaka, w którym Serb prowadził 5:0. Hiszpan nie zamierzał się poddawać i podgonił na 4:6, ale ostatnie słowo należało do 21-latka.
– Cóż, mieliśmy długą przerwę od stanu 5:5 w drugim secie. Po wznowieniu o wyniku partii decydował tie-break i to było na pewno bardzo stresujące. Zdołał jednak utrzymać nerwy na wodzy, a rywal popełniał dużo prostych błędów i wyszedłem na wysokie prowadzenie. Potem jednak ja zacząłem się mylić, a mój rywal był bardzo dobry. Potrzebowałem jednego punktu do wygranej i pod koniec byłem bardzo zdenerwowany, ale ostatecznie zdołałem rozstrzygnąć to spotkanie – mówił Milojević.
O samym Poznań Open 2016 opowiadał: – Jest to naprawdę niezła impreza. Pedja Krstin grał w zeszłym roku tutaj i powiedział mi, że tu naprawdę przyjemnie się gra. Dlatego też zdecydowałem się przyjechać i zobaczyłem, że naprawdę jest świetnie. Tylko pogoda nie dopisuje, a poza nią wszystko jest perfekcyjne.
Zapytaliśmy też Serba, co sądzi o polskim jedzeniu. – Jest bardzo podobne do serbskiego, ma podobny smak – stwierdził Milojević i dodał: – Tutaj na kortach mają dobrą restaurację! Jest w niej coś na wzór gulaszu, ale inaczej się nazywa, naprawdę lubię to danie.
Milojević w tym momencie gra na korcie centralnym w ćwierćfinale z Ołeksandrem Nedowiesowem z Kazachstanu.
Artur Rzegoczan