Wojciech Fibak: W turnieju tenisowym najważniejsza jest pogoda

0
1607
Tenisowa rodzina Poznań Open 2016

Wojciech Fibak, najbardziej utytułowany polski tenisista, zwycięzca 15 turniejów ATP w singlu i 52 w deblu.

[quote bcolor=”#1cade2″ arrow=”yes”]W środę z powodu deszczu odbył się tylko jeden z ośmiu zaplanowanych meczów. Padający deszcz nie pozwolił na więcej.[/quote]

[quote arrow=”yes”]Tak, wagę pogody w turnieju tenisowym zawsze podkreślał mój ś.p. ojciec, który był tutaj przez wiele lat patronem honorowym tego turnieju. Tato z zawodu był chirurgiem, ale kochał sport i tenis. Sam biegał przez płotki, grał w siatkówkę, w ping-ponga, wiosłował, był niezwykle wszechstronny i udzielał się w sekcji AZS. No i prof. Jan Fibak, którego wszyscy szanowali i cenili jego zdanie, zawsze mówił: „A czy wiecie Państwo, co jest najważniejsze w czasie turnieju?”. Wtedy zapadała cisza, po czym ktoś mówił na przykład poziom tenisistów, jak grają, organizacja. A tata odpowiadał: „Nie, nie, nie. Najważniejsza jest pogoda!”. No i dzisiaj oczywiście, gdy prawie cały dzień pada, widzimy, że ojciec miał rację. I ten dzień to też okazja do różnego rodzaju rozmów. Wszyscy się tu zgromadzili na tej pięknie urządzonej trybunie honorowej, gdzie też są wszyscy gracze i była okazja do różnych wspomnień. Z całą polską ekipą, z Dembkiem, Gawronem, Panfilem i Dąbrowskim strzelaliśmy sobie różne zdjęcia, te – jak to wszyscy nazywają – „selfie”. Było bardzo miło i sympatycznie. Wracaliśmy pamięcią do ojca Bartka Dąbrowskiego, który miał najsilniejszy serwis w Polsce. Mimo że Bartek jest młodszy ode mnie, to jego ojciec odszedł od nas przedwcześnie. Wspominaliśmy też te słynne ślizgi samego Bartka Dąbrowskiego, który do piłki ślizgał się czasami nawet 4-5 metrów, a w tej chwili jego podopieczny [Michał Dembek – przyp. red.] ma problemy z poślizgnięciem się nawet 50 cm! Śmialiśmy się, że wylądowałby z kontuzją w szpitalu, bo jest całkiem inaczej zbudowany, wysoki i przez to mniej zwrotny. Życzyliśmy Dembkowi, aby od jego nowego trenera nauczył się tego elementu.[/quote]

[quote bcolor=”#1cade2″ arrow=”yes”]Dowiedział się pan również, że naszą stronę internetową odwiedzają nie tylko kibice.[/quote]

[quote arrow=”yes”]Tak, właśnie też tutaj bardzo miło mi było, bo nasze artykuły czytają również tenisiści, pewnie na stronie albo w tej właśnie gazetce turniejowej i kilka razy wspomnieli, że dziękują za miłe słowa, za to, że wyróżniłem pewne elementy ich gry. Ale też z Warszawy miałem telefon, bo zadzwonił do mnie Tomek Tomaszewski, komentator Polsatu. Czasami właśnie rozmawiamy, kiedy pyta mnie o zdanie, o jakieś moje przewidywania czy obserwacje różnych graczy. Okazało się, że Tomek też śledzi artykuły na naszej stronie i mówi: „Wojtku, jak zawsze wychodzi twoja natura, czyli wszystkich chwalić. Jesteś stanowczo zbyt pozytywny. Oni ciągle przegrywają, a ty ich stale chwalisz. Ja mówię: „No tak, chwalę, chwalę, ale na końcu wspominam, że byłoby jeszcze lepiej, gdyby wygrali”.[/quote]

[quote bcolor=”#1cade2″ arrow=”yes”]Ale dzisiaj rozmawiał pan także z gośćmi zagranicznymi.[/quote]

[quote arrow=”yes”]To było tak. Stoi dwóch chłopaków, wyglądają tak „amerykańsko”, więc ja ich zagaduję: „Wy pewnie ze Stanów?”. Oni, że tak, jeden z Bostonu (gdzie studiowały moje córki, jedna na Boston College, druga na Boston University). Drugi natomiast z Nowego Jorku. No i zacząłem troszeczkę podpytywać, bo tam w okolicy grywałem z Johnem McEnroe w tenisa, pytali mnie też o Ivana Lendla, bo okazało się, że jeden z nich zna go dobrze i przekazuje pozdrowienia, więc wpadliśmy na pomysł, że zrobimy sobie zdjęcie i je wyślemy do niego. Do tego wyczułem, że ten drugi jest z Nowego Jorku, on to potwierdził i pyta skąd wiem. Ja mówię, że wyczułem pochodzenie żydowskie, on się zdziwił, a ja na to, że mieszkałem tam tyle lat, że dlatego zauważyłem.[/quote]

[quote bcolor=”#1cade2″ arrow=”yes”]Wiem, że szukał pan też dzisiaj Metrevelego, który miał grać debla w parze z Hsien-Yin Pengiem przeciwko Marcinowi Gawronowi i Kamilowi Majchrzakowi. Ich mecz niestety przerwał deszcz.[/quote]

[quote arrow=”yes”]Muszę się przyznać, że szukałem go od dwóch dni, bo ja z jego dziadkiem grywałem w tenisa. Był wspaniałym graczem, finalistą Wimbledonu, a dziś komentuje mecze dla Eurosportu. Chodzę i pytam gdzie jest Metreveli i ku mojemu zaskoczeniu nagle widzę, że siedzi. Podchodzę do niego i mówię: „To wy! Wy Metreveli!”. On potwierdza, na co ja mu się przedstawiam, zaczynamy się ściskać, a on mi mówi, że dużo o mnie słyszał z opowiadań. Potem przychodzi młody Metreveli, robimy sobie zdjęcie, żeby je później wysłać. Trzeba tutaj powiedzieć, że Gruzini są wspaniali i bardzo otwarci. Polska kocha Gruzję i wydaje mi się, że gdyby zrobić ankietę o najprzyjemniejszym państwie, to właśnie to w naszych oczach by wygrało. My się zawsze zachwycamy Gruzją, Gruzinami, ich gościnnością, otwartością. Podobno Polska kocha Gruzję, a Gruzja kocha Polskę. Po krótkiej rozmowie z nimi dowiedziałem się, że ich syn wygrał turniej w Holandii i jechał tutaj do nas całą noc, a kiedy przyszedł na korty zobaczył, że gra o jedenastej. Metreveli żalił się, że gdyby znał tu kogoś wcześniej to poprosiłby o przełożenie, bo był wykończony. Oczywiście gdybyśmy wiedzieli, to próbowalibyśmy coś z tym zrobić.
Tak właśnie wyglądał ten dzień. Nie udało się rozegrać singli, nie udało się rozegrać debli, więc do sportu jesteśmy zmuszeni wrócić jutro. Oczywiście tylko wtedy, kiedy pozwoli na to pogoda.[/quote]