Wojciech Fibak: „Smutno zakończony dzień pod znakiem Polaków”

0
1383

Michał Dembek prowadził w pierwszym secie 4:1 z Lukasem Rosolem i naprawdę świetnie prezentował się na korcie. Uważam, że bardzo poprawił swoją grę. Znam go od lat i muszę powiedzieć, że co roku staje się bardziej dojrzałym tenisistą. Gra coraz mocniej, pewniej i precyzyjniej. Dziś naprawdę zachwycił. Rosol, króry pokonał Polaka, to doświadczony gracz, z dużym dorobkiem, jeden z najlepszych czeskich tenisistów. I kiedy rozmawiał po meczu z Florianem Mayerem, Niemcem, turniejową „dwójką”, to słyszałem, jak zachwycał się grą Michała. I wtedy Florian odpowiedział, że nawet z ciekawości sprawdzał wyniki Dembka i okazało się, że przegrywa on zazwyczaj w pierwszych rundach turniejów niższej rangi, a tu nagle zaskoczył wszystkich swoją wspaniałą grą. Jeśli zatem inni tenisiści chwalą naszego młodego rodaka, wręcz się go obawiają – Rosol mówił, że musiał wymyślić jakąś nową taktykę podczas gry – to jest to wielki komplement dla tego młodego gracza i z pewnością wiele osiągnie. Początkowo Rosol wydawał się zagubiony, ale w końcu ta jego siła, mocne serwisy i forehandy przeważyły, a nasz się chyba trochę pogubił, zwłaszcza w tie-breaku. W dodatku w drugim secie bardzo pechowo przegrał swoje podanie. Doświadczenie i rutyna Rosola przeważyła.

Jerzy Janowicz? Niestety, dzisiaj kończymy dzień w raczej smutnych nastrojach. Trudno powiedzieć coś więcej na temat Portugalczyka, gdyż nie jest zbyt znany, ale był dziś niezwykle ambitny, waleczny, o każdą piłkę grał, jak o życie. Nie ma jednak takiego talentu jak Jerzy, nie ma takich argumentów, niesamowitych atutów. No ale tą pracowitością, regularnością i starannością wywalczył to zwycięstwo. Jerzy oczywiście bardzo chciał i dał z siebie wszystko, ale to jest to, co powiedziałem poprzednim razem – dopadło go to zmęczenie długich meczów w upale na kortach ziemnych. Moim zdaniem, to był główny powód porażki. On już trochę odpuścił drugiego seta, żeby się szybciej skończył, tak żeby zawalczyć w trzecim. No ale ten manewr, to był taki gambit, kompletnie mu się nie udał. Portugalczyk był świeższy, grał tak naprawdę przez trzy sety. A Jerzy zdecydowanie od połowy drugiego seta bardzo „usiadł” i to już nie była ta gra. Zbyt wiele punktów oddał za darmo, co się w konsekwencji na nim zemściło. W innych warunkach, gdzieś może na trawie, czasem można sobie na to pozwolić, ale na kortach ziemnych nie można aż tylu punktów oddać. Tak że smutno, bo tu nam Jerzy był potrzebny w tym turnieju – dla organizatorów i dla publiczności. Był takim magnesem, który ściągał niesamowitą liczbę widzów. Takie tłumy to mieliśmy w tych poprzednich latach na finałach, więc szkoda. A więc w piątek, tak jak już się od paru lat przyzwyczailiśmy, będziemy obserwować grę obcokrajowców. Dla Polaków jedyna nadzieja pozostaje w deblu.

not. ola