Jeśli jeszcze nie słyszałeś o Hubercie Hurkaczu, to wkrótce poznasz go dobrze – tak spotkanie pierwszej rundy Roland Garrosa pomiędzy Polakiem, a Tennysem Sandgrenem zapowiadała oficjalna strona ATP. Będzie ku temu kolejna okazja, bowiem 21-letni Polak w dobrym stylu awansował do drugiej rundy paryskiego turnieju, wygrywając 6:2, 6:2, 3:6, 6:3.
Hubert Hurkacz przebrnął bez większych problemów eliminacje Roland Garros i po raz pierwszy w swojej karierze znalazł się w głównej drabince wielkoszlemowego turnieju. Los skojarzył go z 7 lat starszym Tennysem Sandgrenem. Wśród ekspertów i bukmacherów faworytem tego spotkania był o wiele bardziej doświadczony Amerykanin, który w rankingu ATP plasuje się na 54 miejscu (Hurkacz jest 188 – przyp. red). Sandgren na początku roku dotarł nawet do ćwierćfinału Australian Open i liczył, że dokona podobnej sztuki także w Paryżu. Polak pozbawił go jednak złudzeń i osiągnął największy sukces w swojej karierze.
Hurkacz rozpoczął wtorkowe spotkanie jakby w ogóle nie miał układu nerwowego. Debiut w turnieju głównym Wielkiego Szlema, a Polak grał jakby był stałym bywalcem w tym doborowym towarzystwie. Dwa przełamania na początku seta spowodowały, że prowadził już 4:0 i mógł spokojnie kontrolować przebieg zdarzeń. Kluczem było przede wszystkim kończenie najważniejszych wymian. Wtedy wrocławianin włączał drugi bieg i obnażał braki Amerykanina, a tym samym pokazywał swoje atuty.
Podobny przebieg, taki samy wynik. – tak można opisać drugą partię. Polak ponownie rozpoczął od przełamania, co wytrąciło z równowagi Sandgrena. Jedyną różnicą było to, że set ten trwał o cztery minuty krócej niż poprzedni (28 minut – przyp. red). Tenisiści jakby przeczuwali, że muszą w błyskawicznym tempie dokończyć drugie rozdanie, bowiem na trzecią partię musieli poczekać. Od początku meczu zmagali się z padającym deszczem, który przerwał ich pojedynek na ponad godzinę.
Długa przerwa spowodowana opadami wybiła z rytmu dobrze dysponowanego Huberta Hurkacza. Wrocławianin został w trzecim secie bardzo szybko przełamany, a to tchnęło drugie życie w Amerykanina, który zaczął grać odważniej. Bardzo mocno serwował i tym elementem przytłoczył Polaka, wygrywając bez większych problemów trzecią partię, która pozwoliła mu wrócić do gry.
Czwarta odsłona pojedynku była zdecydowanie najbardziej wyrównana. Hurkacz może żałować, że przy prowadzeniu 1:0 nie wykorzystał break pointa. To postawiłoby go w dogodnej sytuacji, a tak musiał walczyć o utrzymanie swojego podania, a także szukać swoich szans przy serwisie Sandgrena. Co się jednak odwlecze to nie uciecze. W ósmym gemie Hurkacz dostał szansę od losu i przełamał serwis rywala. To otworzyło przed nim autostradę do wygrania seta i meczu. Wjechał na nią przy pierwszej okazji i może świętować jakże ważne zwycięstwo. -Wierzyłem, że mogę wygrać ten mecz i się udało. Trzeba było grać wyważenie i wiedzieć kiedy przyśpieszyć grę. Warunki były zmienne, ale dla wszystkich równe. Dziękuję wszystkim kibicom za wsparcie – powiedział przed kamerami Eurosportu tuż po zakończeniu spotkania polski bohater dnia.
Mecz na korcie numer 15 śledziło wielu kibiców z Polski, w tym najbardziej utytułowany polski tenisista w historii, Wojciech Fibak. W drugiej rundzie 21-letni Polak zmierzy się z turniejową „trójką” Marinem Cilicem. Chorwat na inaugurację pokonał w trzech setach Jamesa Duckwortha 6:3, 7:5, 7:6 (4). Spotkanie pomiędzy Hurkaczem, a Cilicem z pewnością będzie miało jeszcze większa widownię na trybunach, bowiem istnieje duże prawdopodobieństwo, że zawodnicy spotkają się na jednym z głównych kortów w stolicy Francji.
Maciej Brzeziński