Stolica Wielkopolski to z całą pewnością szczególne miejsce dla Aleksieja Watutina. Przed dwoma laty Rosjanin triumfował na kortach Parku Tenisowego Olimpia, a dwanaście miesięcy temu uległ w ćwierćfinale późniejszemu zwycięzcy, Hubertowi Hurkaczowi. W rozmowie z nami 26-latek opowiedział nam o udanym przywitaniu z poznańskim turniejem, minionym roku oraz celach, jakie założył sobie przed tegorocznymi zawodami.
Musi być zawsze miło wracać do miejsca, w którym się kiedyś wygrywało. Jakie uczucia towarzyszyły ci krótko przed przyjazdem do Poznania?
Musiałem się zdecydować, do jakiego turnieju przystąpić. Miałem do wyboru challenger w czeskim Prostejowie, który jest trochę większy, ale to w Poznaniu wygrałem dwa lata temu i w nim czuję się bardziej komfortowo. Dlatego dla mnie lepiej było wystąpić tutaj.
Czy Poznań Open został twoim stałym punktem w tenisowym kalendarzu?
Na to wychodzi, można powiedzieć, że to już dla mnie turniej, w którym regularnie występuję. Lubię go, podoba mi się też miasto, grają tutaj też dobrzy zawodnicy.
Sprawiłeś sobie miłe przywitanie z Poznaniem, jak ten pierwszy mecz wyglądał z twojej perspektywy?
Grało mi się dziś bardzo dobrze. Czuję jednak, że mogę pokazać się z jeszcze lepszej strony. Pierwsze mecze są zawsze trudne, ale grałem dziś całkiem nieźle.
Jakie dla ciebie były te minione 12 miesiące od momentu, gdy wystąpiłeś w Poznaniu po raz ostatni?
W listopadzie dotarłem do półfinału challengera we Francji, ale straciłem w tamtym roku sporo punktów, które zdobyłem w 2017 roku. Dla przykładu krótko po zwycięstwie w Poznań Open przed dwoma laty pojechałem do Tampere, gdzie udało się osiągnąć półfinał. Tymczasem w ostatnich miesiącach zmagałem się między innymi z kontuzją i ta obrona punktów stała się ciężką misją. Do gry wróciłem w Sopocie, ale czułem się dobrze tylko na linii końcowej. Kiedy przychodziło do podbiegnięcia do siatki do skrótu, pojawiały się problemy.
W zeszłym tygodniu awansowałeś do turnieju głównego Roland Garros. To już twój kolejny udział w Wielkim Szlemie, czy te największe wciąż wywołują w tobie nadzwyczajne emocje, czy się już przyzwyczaiłeś do gry na nich?
Akurat w Paryżu w turnieju głównym wystąpiłem po raz pierwszy, więc była to dla mnie spora sprawa. W kwalifikacjach grało mi się bardzo dobrze, cały Roland Garros oceniam więc pozytywnie.
Czy przez ostatni rok zmieniłeś coś w swoim stylu gry, do czego zacząłeś przywiązywać większą uwagę w codziennych treningach?
Starałem się polepszyć sposób, w jaki poruszam się po korcie, pracowałem również sporo nad swoim serwisem. Czuję się na korcie coraz pewniej, częściej idę do siatki i decyduję się na grę wolejem, to też spora zmiana. Nigdy nie gościłem zbyt często przy siatce, a ostatnie miesiące przyniosły pod tym względem dużą poprawę.
W kim upatrujesz swoich największych konkurentów do powtórzenia swojego osiągnięcia sprzed dwóch lat na Poznań Open?
Tutaj od zawsze przyjeżdżają solidni tenisiści i nie inaczej jest w tym roku. Po zmianach wprowadzonych w challengerach ich obsady generalnie stały się mocniejsze. Podobnie było w Poznaniu już wcześniej i tym razem silnych rywali nie zabraknie. Myślę, że najtrudniejszym z nich będzie obrońca tytułu, Hubert Hurkacz, z którym zresztą przegrałem w ćwierćfinale przed rokiem.
Z jakim nastawieniem przyjechałeś w tym roku na Poznań Open?
Chodzi mi po głowie ta wygrana sprzed dwóch lat, chciałbym bardzo znowu po nią sięgnąć. Dlatego przyjechałem tutaj z myślą, żeby wygrać ten turniej.
Rozmawiał Adrian Gałuszka