Tejmuraz Gabaszwili to weteran challengera Poznań Open. W 2005 roku zwyciężył w turnieju rozgrywanym w Parku Tenisowym Olimpia i od tego czasu jego kariera nabrała tempa. Ma za sobą bogatą przeszłość w turniejach wielkoszlemowych, ale w ostatnim czasie znalazł się na zakręcie. Dziś, po wielu latach wraca do stolicy Wielkopolski i jak sam przekonuje – wcale nie po to, żeby wspominać stare czasy. 34-latek z Rosji ma apetyt na końcowy triumf, który ma mu pozwolić wrócić do światowej czołówki.
Z Gabaszwilim rozmawialiśmy w niedzielę o poranku, kilka godzin przed losowaniem drabinki głównej tegorocznej edycji Poznań Open. Rosjanin gruzińskiego pochodzenia zdradził, że chciałby rozegrać finał z Hubertem Hurkaczem, ale los może skojarzyć go z Polakiem już w drugiej rundzie. Jeśli w poniedziałek pokona Daniela Altmaiera, to wówczas w następnym etapie jego rywalem będzie właśnie obrońca trofeum. Czy będziemy mogli mówić o przedwczesnym finale?
Wygrałeś poznańskiego challengera 14 lat temu, w 2005 roku. Co od tego czasu zmieniło się w Poznaniu i twojej karierze?
Zacznę od Poznania, bo znam to miasto słabiej niż moją karierę (śmiech). Zauważyłem wiele budynków, których nie pamiętam. Poznań wygląda na zupełnie inne miasto niż to, w którym wygrywałem turniej 14 lat temu. W zasadzie od mojej ostatniej wizyty u was minęło tak wiele czasu, że można byłoby zbudować nowe miasto od podstaw – mówi Gabaszwili, który jednak ostatni raz w Wielkopolsce zawitał w 2011 roku. – Mam na myśli chociażby wasz park tenisowy – widzę tu nowe obiekty czy restaurację. Nawet ulice wydają mi się czystsze niż kiedyś. W centrum też dostrzegłem wiele zmian – niektóre budynki wokół rynku nie były pomalowane, a dziś prezentują się znacznie lepiej. Jak dojechałem na dworzec główny w Poznaniu, to byłem pod ogromnym wrażeniem „kryształowej” kopuły, którą dostrzegłem. Tu wszystko się zmieniło.
A w twojej karierze co się zmieniło?
Kiedy tu wygrywałem, miałem zaledwie 20 lat, a 14 kolejnych w mojej karierze to szmat czasu. Prawdę mówiąc dobra gra w Poznaniu w 2005 i 2006 roku dała mi przepustkę do US Open. W tym pierwszym roku wygrałem tu, a w kolejnym doszedłem do półfinału, co wypromowało mnie do pierwszej setki rankingu ATP. Dzięki temu automatycznie trafiałem do drabinek w wielkoszlemowych turniejach. Cała moja kariera jest naprawdę długa. W jej najlepszym momencie byłem 43. tenisistą globu. Miałem kilka świetnych występów na Roland Garros, gdzie dwukrotnie (2010 i 2015 – przyp. red.) doszedłem do czwartej rundy. Kilka razy byłem też w półfinałach turniejów ATP czy to w singlu, czy deblu. Miałem dobrą karierę.
Możesz powiedzieć, że czujesz się spełniony jako tenisista?
Prawie, bo niemal zupełnie straciłem dwa ostatnie lata. W tym czasie moja kariera przebiegała w trybie: gram-nie, gram-gram-nie gram, i tak w kółko. Miałem dużo problemów ze zdrowiem, pojawiały się kontuzje i przez to też mentalnie nie czułem się najlepiej. A to wszystko wydarzyło się po 2016 roku, który był najlepszy w moim wykonaniu. Osiągałem wówczas najlepsze rezultaty i wdrapałem się na najwyższe dla mnie miejsce w światowym rankingu… Na szczęście wciąż jestem pełen energii i nadziei, że powrót do czołówki jest możliwy. Może nawet w ciągu roku, bo na poważną grę nie zostało mi już więcej niż 2-3 lata.
Jaki masz konkretnie cel na Poznań Open 2019?
Mam takie podejście – gdziekolwiek pojadę, chcę zwyciężać. W każdym meczu. Nie oznacza to jednak, że już teraz patrzę zbyt daleko w przyszłość. Najpierw jest pierwsza runda (z Danielem Altmaierem – przyp. red.) i to w niej muszę triumfować, żebym potem mógł to powtarzać w kolejnych fazach turnieju. Jeśli pytasz, czy moim celem jest wygranie Poznań Open, to jasne – chcę wygrać. 14 lat temu potrafiłem, to czemu miałbym teraz tego nie powtórzyć? Tu u was wszystko się zmieniło, ale ja też jestem dużo lepszym zawodnikiem, niż wówczas, mam większe doświadczenie. Chcę wreszcie zacząć realizować plany, o których mówiłem kilka chwil temu.
A zatem kto jest faworytem turnieju? Tejmuraz Gabaszwili?
Nie powiem ci, bo nawet nie wiem kto tu startuje (śmiech). Nie przywiązuje do tego większej wagi.
To może Hubert Hurkacz?
Hurkacz gra? Skoro tak, to bardzo chciałbym zmierzyć się z nim w finale.
Rozmawiał Tomasz Pietrzyk