Rozmowa z Szymonem Walkowem
W poprzedniej edycji Poznań Open wygrał pan rywalizację w turnieju deblowym z Mateuszem Kowalczykiem. Czy w tym roku – już z Karolem Drzewieckim w parze – celem jest obrona tytułu?
Po to tu przyjechałem! Na razie jednak całą moją uwagę poświęcam dzisiejszemu spotkaniu z parą Javier Barranco Cosano i Raul Brancaccio. Akurat znam naszych rywali, bo grałem już z nimi w tym sezonie. Wiem, czego się mogę po nich spodziewać. Wczoraj razem z Karolem oraz naszym trenerem usiedliśmy i ustaliliśmy taktykę na mecz.
A skąd się wzięła zmiana partnera deblowego? W zeszłym sezonie w parze z Kowalczykiem wygrał pan nie tylko challengera w Poznaniu, ale także Sopot Open.
To ma związek z decyzją Mateusza, który już nie rozgrywa turniejów i zajął się zupełnie inną pracą. Na pewno już nie będziemy więcej występować razem. Ja znalazłem nowego partnera w osobie Karola już pod koniec poprzedniego roku i nie traktuję naszego duetu jako eksperyment – będziemy grać razem w dłuższym wymiarze czasowym. Znamy się już zresztą dobrze. Pod koniec ubiegłego sezonu triumfowaliśmy w challengerze w Andrii we Włoszech.
Ostatni rok był najlepszy w pana karierze?
Zdecydowanie! W zeszłym roku przyjeżdżałem do Poznania jako deblista z czwartej setki światowego rankingu, a w tym momencie jestem notowany na 162. miejscu. Triumf tutaj otworzył mi drzwi do regularnych występów w innych challengerach, w których potwierdzałem moją klasę. Chociaż powinienem powiedzieć, że potwierdziliśmy klasę, bo debel to gra zespołowa. Bez wątpienia dzisiaj jestem poziom wyżej, niż rok temu. A moja ambicja wcale się nie kończy na pierwszych 150 miejscach w rankingu gry podwójnej.
Rozmawiał Tomasz Pietrzyk