Pieniądze (i punkty w światowym rankingu) to nie wszystko. Z takiego założenia wychodzi Quentin Halys. Francuz wybrał sportową rywalizację i zrezygnował z „dzikiej karty” do turnieju głównego Roland Garros!
W ostatnim czasie w tenisowym świecie głośno zrobiło się o zawodniku, który przyjedzie na tegoroczny Poznań Open. Francuz, choć bez większych sukcesów w dotychczasowej karierze, wykazał się godną podziwu postawą – zauważoną przez media na całym świecie. Młodemu tenisiście zaoferowano „dziką kartę” do turnieju głównego Roland Garros, ale on dumnie odmówił, tłumacząc się prezentowanym przez niego zbyt niskim poziomem sportowym.
Tym samym Francuz zrezygnował z zarobienia znacznej sumy pieniędzy. Za udział w pierwszej rundzie wielkoszlemowej imprezy każdy zawodnik zarabia 40 tys. euro. Jako że Halys zdecydował się wziąć udział w kwalifikacjach, w których przegrał w pierwszej rundzie z Andreą Collarinim 6:4 6:7 (4) 4:6, zainkasował jedynie 6 tys. euro, „tracąc” w ten sposób 34 tys. Tenisista uważa jednak, że zarobienie tak dużej kwoty dzięki „dzikiej karcie” byłoby z jego strony kradzieżą.
Niezakwalifikowanie się do tegorocznej edycji Roland Garros musiało być dla Halysa dużym rozczarowaniem, ponieważ w minionych latach regularnie uczestniczył w turnieju. W latach 2015 i 2017 odpadał w pierwszej rundzie, natomiast w 2016 roku udało mu się awansować do drugiej rundy zmagań. W tym roku sam zawodnik podkreśla jednak, że nie zasłużył na grę w ojczyźnie. 21-latek ma jednak całą karierę przed sobą, a jego postawa pokazuje, że do sportu podchodzi z odpowiednią ambicją i szacunkiem. Być może to Poznań okaże się dla niego szczęśliwy. Rozstawiony z numerem siódmym tenisista z pewnością da z siebie wszystko i nie można przegapić jego występu na rozpoczynającym się 3 czerwca turnieju.
Julia Cicha