Tomas Barrios Vera obronił piłkę meczową z Zizou Bergsem i awansował do trzeciego półfinału challengera w tym roku. Chilijczyk pokonał Belga po ponad trzech godzinach gry, wygrywając 7:5, 3:6, 7:6 (8-6).

Pierwszy ćwierćfinałowy pojedynek na korcie numer 1 dostarczył kibicom niesamowitych emocji. Tenisiści stworzyli fantastyczne, trzygodzinne widowisko, w którym zarówno jeden, jak i drugi bronili piłek meczowych. Ostatecznie zwyciężył rozstawiony z piątką Tomas Barrios Vera, a Bergs nie sprawił sobie prezentu urodzinowego.
Jako pierwszy w spotkaniu przełamał Chilijczyk. Miało to miejsce już w trzecim gemie. Bergs upadł w ostatniej akcji drugiego gema i to wybiło go z rytmu w gemie serwisowym. 24-latek z Chillan solidnie grał przy swoim podaniu i nie dawał wielu szans rywalowi na wypracowanie breaka. Wydawało się, że doprowadzi przewagę do końca, ale w dziesiątym gemie do walki zerwał się młodszy z zawodników. Odłamał przeciwnika na po 5, ale nie poszedł za ciosem i przegrał dwie kolejne rozgrywki.
W drugiej odsłonie rywalizacja stała się jeszcze bardziej intensywna. Gromadzący się na trybunach kibice dopingowali Belga, ale to nie przeszkodziło Barriosowi Verze zdobyć przełamanie w piątym gemie, choć sam musiał wcześniej bronić break pointów. Tym razem Bergs błyskawicznie odrobił straty i od wyniku 2:3 wygrał cztery gemy z rzędu, wyrównując stan pojedynku. 22-latek z Lommel zaczął grać agresywnie przy returnie, świetnie dobiegał do skrótów i przejmował inicjatywę w wymianach.
Nie kontynuował jednak tego na początku decydującej partii, a Barrios Vera nie podłamał się niewykorzystaniem szans w drugim secie i wyszedł na prowadzenie 5:2. Podopieczny Bertranda Tincka zdołał jednak opanować nerwy i zabrał się za odrabianie start, kolejny raz w meczu. Przy stanie 5:4 Barrios Vera wypracował piłkę meczową. Wtedy popełnił podwójny błąd serwisowy i szansa uciekła. To dodało Belgowi odwagi i kolejne sześć punktów padło jego łupem, co oznaczało wyrównanie na po 5. Zaczęła się wówczas nie tylko rywalizacja tenisowa, ale i walka nerwów.
Ostatecznie losy meczu rozstrzygnął tie-break, mimo że Bergs miał okazje do objęcia prowadzenia 6:5. W decydującej rozgrywce lepiej rozpoczął niżej notowany tenisista. Wyszedł na prowadzenie 4-1 i wydawało się, że nic złego już go w tym pojedynku nie spotka. Grał pewnie, a dodatkowo był napędzany przez publiczność. Sport jednak jest nieprzewidywalny, a Barrios Vera udowodnił, że on też potrafi walczyć do końca i odrabiać straty. Rodak Fernando Gonzaleza i jego fan wyrównał stan tie-breaka, ale przy 5-6 musiał bronić meczbola. To mu się udało dzięki agresywnemu backhandowi. Finalnie to Chilijczyk był w stanie znaleźć swoją szansę przy returnie i wygrał w tie-breaku 8-6.
– Niesamowicie długi mecz, pełen wzlotów i upadków. Miałem piłkę meczową przy 5:3, nie wykorzystałem jej. To mnie frustrowało, ale musiałem zachować spokój. Mój przeciwnik grał bardzo dobrze, ale cieszę się, że to ja awansowałem do półfinału. W ostatnich miesiącach bardzo poprawiłem mój tenis i mam nadzieję dalej się rozwijać – podsumował zawodnik rozstawiony z numerem 5 w Poznań Open 2022.
Barrios Vera awansował do trzeciego półfinału w tym roku na poziomie challengerowym. W sobotę powalczy o drugi finał w sezonie. Rywalem Chilijczyka będzie lepszy z pary Genaro Alberto Olivieri – Aleksander Szewczenko.

Dominika Opala