Piętnasta edycja challengera ATP Poznań Open zapowiada się niezwykle ciekawie. Obsada turnieju jest już mocna, a może być jeszcze silniejsza. Wszystko dlatego, że organizatorzy mają ciągle do dyspozycji jedną „dziką kartę”, którą najprawdopodobniej dostanie tenisista ze światowej czołówki.
Tegoroczny turniej w Parku Tenisowym Olimpia odbywa się w nowym terminie (3-10 czerwca). W tym samym czasie na kortach Rolanda Garrosa trwać będzie drugi tydzień wielkoszlemowych zmagań. Jeśli na początku paryskiego turnieju powinie się noga któremuś zawodnikowi ze światowej czołówki to być może skorzysta z zaproszenia do Poznania i specjalnej przepustki na Poznań Open.
W takim przypadku nie obowiązuje przepis mówiący o tym, że w turnieju rangi challenger nie może wystąpić zawodnik, który znajduje się na wyższym niż pięćdziesiąte miejscu w rankingu ATP, a to otwiera organizatorom rzeczywiście spore możliwości. – Czekamy spokojnie na to, co wydarzy się w Paryżu. Liczymy, że zgłosi się do nas któryś z wybitnych zawodników, który odpadnie w pierwszej lub drugiej rundzie Rolanda Garrosa – przyznaje dyrektor poznańskiego turnieju, Krzysztof Jordan.
Czwartą „dziką kartę” można było już przyznać, ale organizatorzy postanowili na razie zostawić jeszcze otwartą furtkę. W stolicy Wielkopolski chcieli zagrać zawodnicy, którzy mają znane nazwiska, ale najlepsze lata ich kariery są już za nimi. – Chcieli u nas zagrać Hiszpanie Nicolas Almagro i Tommy Robredo czy też Carlos Berlocq, kolega Juana Martina del Potro z reprezentacji Argentyny – informuje dyrektor Jordan, który dodaje, że we wszystkich przypadkach odpowiedź była odmowna.
Reasumując, „dzikie karty” na Poznań Open 2018 otrzymali na razie Kamil Majchrzak, Michał Dembek oraz Rumun Vlad Victor Cornea. Na nazwisko czwartego szczęśliwca trzeba jeszcze trochę poczekać, ale może to być naprawdę wielka gwiazda. Kibicom nie pozostaje nic innego, jak śledzenie turnieju Roland Garros i dywagowanie kto może jeszcze wystąpić w Poznaniu!
Maciej Brzeziński