Kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Davisa, Radosław Szymanik ciągle nie może pogodzić się ze zmianami w międzynarodowych rozgrywkach. Mimo to otwarcie deklaruje, że polski tenis jest w dobrym położeniu i nasi tenisiści mogą bić się o najwyższe laury. Motorem napędowym jest oczywiście Hubert Hurkacz, którego obserwujemy na tegorocznym Poznań Open.
Czy pan i cały Polski Związek Tenisowy pogodziliście się już z decyzją ITF o degradacji o dwa szczeble w tych międzynarodowych rozgrywkach?
Nie pogodziliśmy się i nie ma szans, aby to się stało. Ta decyzja ITF nie była przemyślana i chaotyczna. Apelowaliśmy nie tylko my, ale także inne drużyny. Zostaliśmy skrzywdzeni, bo na korcie wygraliśmy wszystko, co można było wygrać. Cały czas działają prawnicy i sytuacja jest otwarta. Teraz pojedziemy do Grecji i zagramy tam na 100 procent.
Z pewnością w Grecji będziecie chcieli udowodnić, że sportowo zasługujecie na grę w wyższej lidze, ale jest mały problem…
No tak, nie możemy awansować do wyższej ligi. Trzeba zdobywać punkty i mieć wysoki ranking. ITF zaczyna się powoli wycofywać z reformy i w przyszłym roku z pewnością będzie inaczej. Przed wyjazdem będziemy się przygotowywać przez dwa dni w Warszawie, bo większość przyjedzie prosto z US Open. Na pewno nie będzie łatwo, bo Grecy będą mieć Stefanosa Tsitsipasa, a mecze są jednodniowe, więc nie ma miejsca na żaden błąd. Mam nadzieję, że wszyscy będą zdrowi. Jeśli tak będzie to udowodnimy naszą jakość.
ITF swoją drogą, rankingi także, ale spróbujmy umiejscowić polską reprezentację w jakimś przedziale miejsc na świecie.
W singlu mamy Huberta, który jest 40. i Kamila, który jest 110. na świecie. Łukasz Kubot jest drugim deblistą świata, więc spokojnie jesteśmy w pierwszej dwudziestce najlepszych drużyn na świecie. Mamy Marcina Matkowskiego, a także wielu młodych, którzy robią postępy. Sportowo jesteśmy przygotowani, aby bić się o największe laury.
Hubert Hurkacz to fenomen. W ciągu ostatniego roku zrobił olbrzymie postępy. Co na to miało największy wpływ?
Wpłynęło na to bardzo dużo czynników. Hubert wybrał bardzo dobrą drogę. Długo pracował z jednym trenerem, a potem zaczął szukać większych wyzwań. Szybko z turniejów futures przeniósł się do większych imprez, gdzie zbierał doświadczenie. Może przegrał tam wiele spotkań, ale dzięki temu sporo się nauczył. Ponadto Hubert jest dobrze wychowany w sportowej rodzinie. Obecne jego miejsce w rankingu ATP to nie jest sufit, a dopiero początek jego wielkiej kariery. Te 365 dni to tak jakby przesiadł się z malucha do ferrari, ale trzeba nauczyć się jeszcze nim jeździć. Czasami wypada się z zakrętu, ale to droga, którą trzeba podążać. Potrzeba wspólnego trenowania i rywalizacji. Im więcej tenisistów będzie za plecami Huberta, tym lepiej dla niego i innych. Trzeba wspólnie trenować, bo tylko tak można osiągnąć sukces drużynowy.
Wielka szkoda, że w Poznaniu nie zjawił się Kamil Majchrzak, który jest drugą polską rakietą. Być może on byłby w stanie namieszać sporo w tym turnieju oraz popsuć szyki Hurkaczowi i zrobić kolejny krok w swojej karierze?
Ranking nie gra w tenisa i liczy się dyspozycja dnia. Świetnie byłoby jakby spotkali się w finale, ale Kamil ma inne plany i cele. Trzeba przyznać, że w ostatnich miesiącach zrobił duży postęp. On puka do pierwszej setki i jest bardzo blisko tego, aby tam się znaleźć. Idzie wyznaczoną drogą, choć mu troszkę dłużej to zajmuje niż Hubertowi. Myślę, że powinien zacząć szukać szczęścia w turniejach ATP. Na pewno jego gra i doświadczenie pozwala mu na robienie postępów. Mam nadzieję, że na US Open znajdzie się już w drabince głównej.
Rywalizacja jest bardzo ważna, ale w rozwoju pomagają międzynarodowe turnieje, których w Polsce ciągle mamy bardzo mało. To szczególnie ważne dla młodych zawodników, którzy mogliby się otrzaskać z turniejami zawodowymi.
To było widać podczas występów naszych „dzikich kart” w Poznaniu. Wszyscy zagrali przyzwoicie, ale zabrakło cierpliwości, spokoju i odpowiednich decyzji. Kacper Żuk i Daniel Michalski przegrali przede wszystkim brakiem doświadczenia. Grali z wyżej notowanymi rywalami i brakuje im takich meczów. Dobrze, aby było w Polsce więcej turniejów oraz narodowe centrum szkolenia. Dużo rozmawiam z trenerem Huberta, Craigiem Boytonem. On powtarza, że większość zawodników nie ma wytyczonej ścieżki. Każdy trenuje po swojemu i nie wiedzą jak mają iść i szukają drogi na oślep.
Rozmawiał Maciej Brzeziński