Casper Ruud pewnie zwyciężył Victora Vlada Corneę 6:2, 6:3. Norweg pokazał, że rozstawienie z numerem pierwszym nie jest przypadkiem i ma apetyt na zdecydowanie więcej!
Zajmujący 109. pozycję na listach ATP gracz od początku turnieju głównego ruszył w pościg za historią. Dlaczego tak górnolotnie zaczynamy relację z jego spotkania przeciwko Rumunowi? Ano dlatego, że na kortach na Golęcinie możemy być świadkami niespotykanej w światowym tenisie sytuacji, w której syn może powtórzyć triumf ojca w turnieju tej samej rangi rozgrywanym w tym samym mieście. W przypadku panów Ruudów taka zależność mogłaby mieć miejsce, jako że Christian Ruud, tata Caspera, zwyciężył w Poznaniu w roku 1998.
Już od pierwszego gema Norweg pokazał, że w poznańskim challengerze nie ma zamiaru odpuszczać. Szybko przełamał Corneę, który w stolicy Wielkopolski występuje dzięki uzyskaniu „dzikiej karty” – to efekt wymiany między poznańskim i rumuńskim challengerem. Sztuki tej dokonał później drugi raz i zwyciężył w pierwszej partii 6:2. Ruud grał w niej bardzo pewnie, wytrącając kolejne atuty z rąk obdarzonego potężnym uderzeniem rywala. Widzowie obserwujący spotkanie na korcie centralnym byli świadkami totalnej dominacji.
W drugim secie gra turniejowej „jedynki” straciła nieco na tempie, długo nie mógł on wygrać gema przy serwisie przeciwnika. Jego forehand nie funkcjonował już tak perfekcyjnie, jak wcześniej, można było mieć również wrażenie, że na korcie szuka zbyt wyszukanych rozwiązań. Norweg wpadł nawet w lekkie tarapaty, musiał bronić break-pointów. Wyszedł z nich jednak obronną ręką, następnie przełamał Rumuna i spokojnie zwyciężył 6:3.
Ruud oczekuje teraz na przeciwnika, z którym przyjdzie mu się zmierzyć w walce o ćwierćfinał. Będzie to wygrany bratobójczego starcia naszych południowych sąsiadów: Zdenka Kolara z Markiem Jalovcem.
Adrian Gałuszka