Henriemu Laaksonenowi nie powiodła się kolejna próba odniesienia sukcesu w Poznań Open. Szwajcar, rozstawiony z numerem drugim, przegrał w drugiej rundzie z Alexandrem Shevchenko 2:6, 1:6 i odpadł z dalszej rywalizacji.
Pogoda spłatała w środę tenisistom figla i ze względu na intensywny deszcz, mecze zostały opóźnione, a niektóre również przeniesione na inne korty. Jednym z takich spotkań był mecz pomiędzy Henrim Laaksonem i Alexandrem Shevchenko. Rozstawiony z dwójką Szwajcar po raz kolejny zawitał do Poznania i ze względu na swoją wysoką pozycję rankingową, niezłą tegoroczną formę i swoje doświadczenie, stał się jednym z faworytów do końcowego triumfu.
Obu dzisiejszych rywali dzieli aktualnie aż 139 miejsc w światowym zestawieniu, lecz już od początku meczu mogliśmy oglądać zacięte widowisko. Tenisiści dali temu pokaz szczególnie w trzecim gemie, gdy przy podaniu Shevchenko przez dłuższy czas żaden z zawodników nie potrafił postawić kropki nad i, mimo że inicjatywa przechodziła z jednej strony na drugą. Ostatecznie udało się to właśnie 21-latkowi, dzięki czemu nie doszło do przełamania. Zresztą w kolejnych gemach nie zaszły tutaj znaczące zmiany – każdy z zawodników dobrze wykorzystywał własne podanie i nie pozwalał przeciwnikowi na odskoczenie. Niespodziewanie pierwszym, który tego dokonał, był Shevchenko, który zapisał na swoim koncie szóstego gema i dzięki temu breakowi wyszedł na prowadzenie 4:2. Laaksonen wydawał się początkowo spokojniejszy, co nie przekładało się jednak na korzystny wynik. Nie pomagał mu nawet własny serwis i w końcowym rozrachunku to będący na 235. miejscu w rankingu ATP zawodnik wygrał pierwszą partię 6:2.
Laaksonen nie mógł się przebudzić również w drugim secie i popełniał bardzo dużo niewymuszonych błędów. Widać było również coraz większą nerwowość, która bardzo wyraźnie objawiła się przy krótkiej dyskusji z sędzią przy niesprzyjającej jemu decyzji. Shevchenko przełamał go już przy pierwszej nadarzającej się okazji, jednak po chwili po raz pierwszy w tym spotkaniu ta sztuka udała się również Szwajcarowi. Nastąpiła wówczas seria breaków, gdyż w kolejnym gemie po raz trzeci z rzędu miała miejsce taka sytuacja. Pozwoliło to młodszemu tenisiście wyjść na prowadzenie w drugiej partii 3:1. Rosnąca frustracja po stronie Laaksonena znalazła swoje ujście w postaci rzucania rakietą, co nie zapowiadało dla niego dobrego scenariusza. Jak się okazało, wspomniane przełamanie było jego jedynym pozytywnym momentem w drugim secie. Ostatecznie Shevchenko również tę część gładko wygrał i zwyciężył w całym spotkaniu 6:2, 6:1.
Wojciech Dolata