W przeszłości tylko dwóch Polaków wygrało turniej gry pojedynczej Poznań Open. Zdecydowanie więcej radości sprawiali kibicom debliści, którzy aż sześciokrotnie cieszyli się z końcowego triumfu. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 2018 roku. Czy historia powtórzy się w najbliższą sobotę?
Historia Poznań Open sięga 1992 roku. Za każdym razem rozgrywane były zarówno turnieje singlowe, jak i deblowe, które były o wiele bardziej szczęśliwe dla biało-czerwonych. Wśród singlistów zwyciężali jedynie Jerzy Janowicz (2012 rok) oraz Hubert Hurkacz (2018 rok). Zdecydowanie więcej radości kibicom przybywającym na korty w Parku Tenisowym Olimpia sprawiali zawodnicy w grze podwójnej, którzy aż jedenaście razy docierali do wielkiego finału. Sześć z nich kończyło się triumfem. Już przed trzydziestoma laty z wygrania Poznań Open cieszył się Tomasz Iwański, który występował wspólnie z Belgiem Dickiem Normanem.
Pół życia w Poznaniu
Kolejne triumfy przyszły dopiero w XXI wieku, a jako ostatni smak deblowego zwycięstwa poczuli Mateusz Kowalczyk i Szymon Walków. Triumfowali oni w 2018 roku i był to trzeci raz w historii, gdy wygrała w całości polska para. Zresztą Kowalczyk to dwukrotny zwycięzca poznańskiego challengera. Uczynił to także w 2015 roku w parze z Michaiłem Jełginem. Warto podkreślić, że turniej deblowy w Poznaniu wygrywali także Adam Chadaj (2004), Łukasz Kubot (2005), Filip Urban (2005), Tomasz Bednarek (2006) oraz Michał Przysiężny (2006).
W poprzednim roku w wielkim finale zameldował się Karol Drzewiecki, który występował razem z Aleksandarem Vukiciem. Polsko-australijski duet przegrał po super tie-breaku z parą Zdeněk Kolář-Jiří Lehečka 4:6, 6:3, 10-5. W tym roku Drzewiecki także chciał dojść do finału i zrobić krok dalej, ale na przeszkodzie stanęła kontuzja jego deblowego partnera Alexa Lawsona. – Szkoda, że już pożegnaliśmy się z Poznań Open, tym bardziej, że tutaj spędziłem praktycznie pół swojego życia. Dodatkowo tutaj zawsze wspierają mnie rodzina i przyjaciele. Niestety, takie jest życie – mówił smutny Drzewiecki.
Pech jednego jest jednak szczęściem drugiego. Przed szansą na końcowy triumf stanie Filip Peliwo, który gra w parze z Ukraińcem Hrihorijem Krawczenko. – Absolutnie czujemy, że możemy wygrać turniej. Challengera w deblu nie wygrałem, ale dwa razy byłem w finale. Wiemy, że możemy wygrać z każdym – powiedział 28-latek po zwycięskim ćwierćfinale.
Dwóch Polaków w finale?
W 2022 roku jest wielka szansa na finał deblowy z dwoma Polakami. Po drugiej stronie drabinki znajduje się Szymon Walków, którzy występuje w parze z Hunterem Reese. Para jest rozstawiona z numerem jeden i można mieć wobec niej duże oczekiwania. Tym bardziej, że Walków zna smak zwycięstwa w poznańskim challengerze.
– Na razie wygraliśmy w ćwierćfinale. Skupiamy się na półfinale w 100 procentach, a potem zobaczymy, co będzie dalej – mówił po starciu ćwierćfinałowym 26-latek z Wrocławia. Walków i Reese zmierzą się z duetem Johan Nikles-Juan Bautista Torres i to starcie rozpocznie piątek na kortach Parku Tenisowego Olimpia. Dzień zamknie mecz Krawczenki i Peliwo z czeską parą Marek Gengel – Adam Pavlasek. Polski finał deblowy byłby wymarzonym scenariuszem dla wszystkich kibiców tenisa. O tym czy tak się stanie przekonamy się w piątkowy wieczór.
Maciej Brzeziński