Awans Radu Albota do finału Poznań Open to żadna niespodzianka. Mołdawianin to był pewniak, bo jest rozstawiony w imprezie z „jedynką”. Za to sensacją jest obecność w decydującym meczu Belga Clementa Geensa, który do turnieju głównego przedzierał się z eliminacji.
Finał singla poznańskiego challengera zostanie rozegrany w niedzielę w samo południe na kortach Parku Tenisowego Olimpia. My obu finalistów wzięliśmy pod lupę.
Skazany na pożarcie?
Nie ma wątpliwości, kto w tym meczu jest faworytem. To Albot, który zajmuje 92. miejsce w rankingu ATP i ma za sobą kapitalne tygodnie. Na dodatek, będzie niesamowicie zmotywowany, bo przyjeżdża do Poznania od kilku lat i chce w końcu zwyciężyć. Rok temu był blisko, ale przegrał finał z Hiszpanem Pablo Carreno Bustą. To wszystko by wskazywało, że 20-letni Geens jest skazany na pożarcie. Trzeba jednak pamiętać, że Belg gra na razie turniej życia. Sprawił już kilka niespodzianek i nie zamierza na tym poprzestać.
Komu pomoże serwis?
Biorąc pod uwagę techniczną analizę gry Belga, jego największym atutem w finale może być serwis. W trakcie turnieju głównego zaserwował 24 asy, podczas gdy Mołdawianin – zaledwie 2. Nie oznacza to jednak, że podania Albota nie należy się obawiać. Kiedy bowiem weźmie się pod lupę średnią wygranych piłek po pierwszym serwisie w czterech rozegranych meczach, to finaliści wychodzą na remis – notują po 68 proc. skuteczności.
Miażdżąca przewaga Geensa w liczbie asów serwisowych nie czyni go jednak z punktu zwycięzcą meczu. Albot ma bowiem w rękawie innego asa, którym jest dokładność podania. Przeciwnik zanotował aż 12 podwójnych błędów serwisowych, podczas kiedy turniejowa „jedynka” – jedynie 4.
Pierwsze spotkanie
Finaliście jeszcze nigdy nie spotkali się na korcie. 26-letni Mołdawianin jest niższy o 5 centymetrów i cięższy o 2 kilogramy. Obaj są praworęczni, a młodszy z nich gra dodatkowo oburęcznym backhandem. Do tej pory „Mashine” stracił w turnieju głównym Poznań Open 31 gemów i jednego seta, natomiast dwudziestoletni Belg – 27 i ani jednej partii.
Ulubieńcy publiczności
Nie da się ukryć, że pojedynek tej dwójki może być dla kibiców równie emocjonujący, co mecze polskich tenisistów. Geens z każdym kolejnym sensacyjnym zwycięstwem powiększał swoje grono fanów wśród poznańskiej publiczności. W ostatnim pojedynku z Kimmerem Coppejansem wszystkie jego dobre zagrania i wygrywane punkty były głośno oklaskiwane przez tłumy na trybunach.
Albot, jak na faworyta przystało, także może liczyć na duże grono fanów. W tym roku dostał zresztą podczas Poznań Open nagrodę fair play. Zawsze zachowuje spokój i opanowanie na korcie. A poza nim zawsze bardzo chętnie pozuje do zdjęć z fanami, rozdaje autografy i drobne upominki, chętnie udziela wywiady i przez większość czasu można go zobaczyć z uśmiechem na twarzy. Serca poznaniaków skradł swoją skromnością i miłością do… nektarynek.
MÓWIĄ FINALIŚCI
Radu Albot
W półfinale pokazałem dobrą grę. W piątek zagrałem dwa mecze z rzędu. Jeden trwał godzinę z kawałkiem, natomiast drugi już prawie trzy godziny. Cieszę się, że udało mi się zregenerować, nabrać sił i przygotować na spotkanie z Ołeksandrem Nedowiesowem. To dobry zawodnik, wcześniej z nim przegrywałem, dlatego bardzo cieszę się, że pierwszy raz z nim wygrałem.
Każdy rok jest inny, każdy turniej jest inny. Oczywiście spodziewam się, że zagram dobrze w decydującym pojedynku. Mój przeciwnik Clement Geens z eliminacji dotarł do finału, co jest świetnym rezultatem. Muszę skupić się na moich celach, ustalę z trenerem taktykę i będę starał się ją wykonać jak najlepiej.
Nagroda fair play? Byłam zaskoczony. To dla mnie coś nowego. Jestem bardzo wdzięczny organizatorom za to wyróżnienie. Znam się z dyrektorem turnieju od wielu lat i to miłe, że zostałem wytypowany. Naprawdę doceniam ten fantastyczny gest.
Clement Geens
W półfinale grałem z rodakiem, Kimmerem Coppejansem. Mecze przeciwko komuś, kto pochodzi z tego samego kraju są zawsze cięższe. Na początku było to bardzo stresujące spotkanie i dlatego nie grałem najlepiej, jednak miałem w tym secie sporo szans. Niektóre się udały, inne nie. Kiedy już wygrałem tę partię to poczułem się o wiele swobodniej i w drugiej zagrałem już zupełnie inaczej. Znacznie lepiej.
Finał to jednak co innego. Wiem doskonale, że to nie będzie łatwy mecz. Nie wiem zbyt dużo o rywalu, o jego grze w tym turnieju. Przebijałem się przez eliminacje, więc zagrałem tutaj dwa mecze więcej. Dlatego najważniejsze przed niedzielą jest dla mnie to, żeby odpocząć. A jak potoczy się mecz? Przekonamy się w niedzielę.
Poznań to piękne miasto, wiele już zobaczyłem i cieszę się, że mogłem tu przyjechać. Z tych wszystkich rzeczy, które widziałem to chyba najbardziej podoba mi się Stary Rynek. Jest to bardzo ładne miejsce, dużo się tam dzieje, ale można tam również odpocząć.
Magdalena Dubert, Dominika Opala