Jako ostatni ćwierćfinał gry pojedynczej zaplanowany był na korcie centralnym mecz pomiędzy młodym, bo zaledwie 20-letnim Tajwańczykiem Chun-hsin Tsengiem, który w Poznaniu został rozstawiony z numerem 4, oraz Dimitarem Kuzmanowem, osiem lat starszym Bułgarem, który w rankingu ATP znajduje się o 90 lokat niżej od swojego przeciwnika.
Pierwszy set to była walka nerwów z obu stron. Zaczęło się od przełamania i trzech wygranych gemów Tajwańczyka, po czym Bułgar nagle się obudził i odrabiał sukcesywnie stracone serwisy. Ostatecznie po prostym błędzie Chun-Hsin Tsenga ze smecza blisko siatki mieliśmy wyrównany stan rywalizacji w pierwszym secie.
To z kolei wyprowadziło z równowagi turniejową czwórkę, czego nie omieszkał wykorzystać Kuzmanow, wygrywając jeszcze dwa gemy. Bułgar przy stanie 5:3 serwował, żeby wygrać seta, jednak wtedy Tseng podpiął się do tlenu, przełamując o osiem lat starszego rywala. Niestety dla siebie, gdy miał prostą drogę do wydłużenia seta dał się przełamać i Kuzmanow wygrał pierwszą partię 6:4.
Druga część spotkania zapowiadała się na jeszcze dłuższą niż pierwsza, bowiem obaj tenisiści na początku wygrywali swoje gemy serwisowe. Jako pierwszy kryzys przy swoim podaniu miał Tseng. Gdy stan seta był 2:3, Tajwańczyk musiał bronić pięciu break pointów, dopiero za szóstym razem lepszy okazał się Bułgar, który potem bez problemu wyszedł na prowadzenie 5:2 i doprowadził do końca spotkania.
Znów mieliśmy pokaz naprawdę dobrego tenisa na korcie centralnym, który na pewno uraczył oko niejednego fana białego sportu. Obydwaj panowie grali zdecydowanie ofensywnie, Tajwańczyk dużo częściej próbował skrótów, jednak to Kuzmanow był w tym elemencie gry zdecydowanie bardziej skuteczny i to on ostatecznie znalazł się w półfinale, wygrywając 6:4 6:2. Dzięki temu jutro powalczy o finał z turniejową jedynką Arthurem Rinderknechem.
Mateusz Włodarczyk