„Tenis to moja praca” – mówił wczoraj węgierski tenisista Attila Balazs spytany o pasje. Zrobiliśmy rozeznanie i sprawdziliśmy, czy konikiem naszych tenisistów jest również piłka nożna.
Przeszliśmy wokół kortów, zajrzeliśmy w każdy zakątek Parku Tenisowego Olimpia i wymęczyliśmy kilku – i tak już zdyszanych – zawodników. Każdemu zadaliśmy jedno pytanie: kto wygra dzisiejsze spotkanie towarzyskie Polska-Chile na poznańskim Inea Stadionie.
Najbardziej zafascynowany był Mateusz Kowalczyk, deblista, który razem z Szymonem Walkowem mierzył się z Michałem Demkiem i Janem Zielińskim w półfinale gry podwójnej (wygrana 7:6 (5), 6:3), a zaraz po wszystkim spakował sprzęt i… ruszył na stadion. – Nieważne ile, ważne żeby do przodu. Mnie 1:0 zadowala. Ale może być jak najwięcej goli, żeby były emocje – powiedział. Zapytany, czy zaakceptuje 0:5 z Chile, ale za to 5:0 z Senegalem na mistrzostwach świata, niczym Adam Nawałka ze stoickim spokojem odpowiedział: – To by oznaczało, że wyciągamy wnioski.
Z piłką nożną za pan brat nie jest Taro Daniel, „jedynka” singla, który… obiecuje, że z futbolem dopiero zacznie obcować. – Powinienem bardziej śledzić piłkę nożną. Mieszkałem 10 lat w Hiszpanii, ale i tak nie interesowałem się. Nie wiedziałem nawet, że Polska i Japonia grają w jednej grupie na mundialu – mówił. Powiedział też, że Chile jest „trochę lepsze” od Polski, ale nie musimy mu wierzyć. Ekspertem raczej nie jest.
Więcej o biało-czerwonych miał do powiedzenia Aleksiej Watutin, zeszłoroczny zwycięzca Poznań Open i najbliższy przeciwnik naszego faworyta, Huberta Hurkacza. – A Lewandowski zagra w pierwszym składzie? Bo ja jestem wielkim fanem Bayernu – pytał Rosjanin, a my uświadomiliśmy go, że „Lewy” zapewne będzie rezerwowym i Chilijczycy też przyjadą w osłabieniu. – A to w takim razie myślę, że bardziej Polska wygra – odetchnął.
Nie tak rozmowny był Alessandro Giannessi, który naładowany po ćwierćfinałowym trumfie z Attilą Balazsem (6:4, 7:5) nie potrafił ukryć, że pierwszą miłością jest odbijanie, a nie kopanie piłki. – Walczymy, walczymy, żadna piłka nożna tylko tenis! – mówił podobno wielki miłośnik Milanu. Na swoim postawił też Balazs, który chwilę po wygranym półfinale w deblu nie potrafił wskazać swojego faworyta. – Lubię futbol, ale tylko węgierski. Nie jest popularny, ale kiedy mam czas w domu, to idę na stadion kibicować Ferencvárosi z Budapesztu – skończył.
Ze schematu wyłamał się tylko Guido Andreozzi, który w pierwszej rundzie singla musiał uznać wyższość Hurkacza. – To tylko mecz towarzyski, ale wierzę, że wygrają moi przyjaciele z Ameryki Południowej. Będzie 2:1 dla Chile – węszył sensację. Czyżby wola rewanżu za niepowodzenie z Polakiem na korcie?
Przejdźmy do konkretów. A tych najwięcej padło z ust Michała Dembka i Jana Zielińskiego. Półfinaliści debla mają już swój scenariusz wieczora na Inea Stadionie. – Typuję 2:1 dla gospodarzy, a bramki zdobędą Arek Milik i Kuba Błaszczykowski – prognozował „Mike”, a przebił go „Zielek”: – Ja jestem optymistą, 3:0 dla Polski.
I już teraz wszystko w nogach naszych piłkarzy, by wytrzymali napompowany przez naszych tenisistów balonik.
Zespół prasowy Poznań Open