Arthur Rinderknech i Hieorhij Krawczenko stworzyli niesamowite widowisko, trwające prawie trzy godziny. Ostatecznie zwyciężył faworyt 6:7 (6-8), 6:3, 6:3, choć musiał wznieść się na wyżyny umiejętności, by pokonać niżej notowanego rywala.

Pojedynek Francuza i Ukraińca to był świetny początek czwartego dnia turnieju na kortach Parku Tenisowego Olimpia. Tenisiści dostarczyli solidną dawkę emocji zgromadzonym kibicom, a dodatkowo nie zabrakło także fantastycznej gry z obu stron. Mimo że zawodników tych dzieli 400 miejsc w rankingu, to różnicy nie było tej widać. Krawczenko, który w pierwszej rundzie pokonał Daniela Michalskiego, pokazał, że ma zdecydowanie potencjał, by być wyżej w rankingu.
W partii otwarcia obaj tenisiści utrzymywali swoje podania przez sześć gemów, choć Rinderknech miał już szanse na przełamanie w drugim. Ostatecznie Francuz dokonał tego kilkanaście minut później, w siódmej rozgrywce i wyszedł na prowadzenie 4:3. Następnie ukraiński kwalifikant miał pięć okazji na odłamanie. 26-latek z Gassin wybronił się wówczas, ale nie zdołał tego zrobić w kolejnym gemie serwisowym, tak, jak zakończyć seta przy 5:4, mając dwie piłki setowe.
Ostatecznie pierwsza odsłona rozstrzygnęła się w tie-breaku. Ten był niezwykle zaciętą rozgrywką, która przebiegała pod dyktando serwujących. Na czternaście punktów, podający przegrał tylko jeden, który był ostatnim punktem, jednocześnie dającym seta Ukraińcowi. – Starałem się wrócić do meczu, walczyć do końca, grać to, co potrafię najlepiej. Na szczęście udało mi się podnieść poziom swojej gry – stwierdził po zakończeniu reprezentant Trójkolorowych.
W drugiej partii obraz gry zaczął się nieco zmieniać. Francuz uderzał piłkę mocniej, ale starał się też być dokładny. Gra nadal była bardzo intensywna, Rinderknech atakował, a Krawczenko świetnie spisywał się w defensywie. Ważniejsze punkty padały jednak łupem 68. tenisisty świata i w efekcie objął on prowadzenie 5:0. Wtedy 21-latek z Kijowa zabrał się za odrabianie start. Wygrał trzy gemy z rzędu i miał nawet szansę na czwartego, ale Francuz rozwiązał problem serwisem, wygrywając seta 6:3.
Trzecia odsłona miała inny przebieg niż poprzednie, gdyż pierwszy raz w spotkaniu, to Krawczenko wyszedł na prowadzenie z przewagą przełamania już na samym początku. Ten stan rzeczy nie trwał jednak długo. Rinderknech błyskawicznie odrobił straty, a od wyniku 0:2 faworyt zdobył cztery gemy, a niżej notowany zawodnik tylko jednego. Tym samym pojedynek zakończył się rezultatem 6:7 (6-8), 6:3, 6:3 dla Francuza po dwóch godzinach i 52 minutach gry.
– Mój przeciwnik był niezwykle solidny dziś. Uderzał w tempo i zmusił mnie do biegania od jednego końca do drugiego. To dobry zawodnik i myślę, że może wiele osiągnąć w przyszłości – ocenił Rinderknech po spotkaniu. Tenisista rozstawiony z numerem jeden awansował do ćwierćfinału, a w nim zmierzy się z innym kwalifikantem, Danielem Dutrą Da Silvą. Brazylijczyk znalazł się z 1/4 finału bez gry po walkowerze, ponieważ wycofał się Camilo Ugo Carabelli.

Dominika Opala