W pierwszym ćwierćfinale gry pojedynczej challengera Poznań Open 2019, na korcie centralnym Parku Tenisowego Olimpia doszło do „bratobójczego” pojedynku dwóch Włochów. Rewelacja turnieju, Andrea Vavassori, walczył ze starszym i o wiele bardziej doświadczonym rodakiem, Alessandro Giannessim.

Powiedzieć, że Vavassori jest „czarnym koniem” obecnej edycji Poznań Open, to jak nie powiedzieć nic. Turyńczyk jest kwalifikantem, który w turnieju głównym pokonał już trzech rozstawionych przeciwników. Przedwczoraj ofiarą „Vavy” padł Pedro Martinez (numer 6), wczoraj Oscara Otte („ósemka”), a dziś jego wyższość musiał uznać Giannessi („trzynastka”), który przegrał z 24-latkiem w dwóch setach 6:7 (5-7), 1:6. – Bardzo dobrze przygotowałem się do spotkania wraz z moim ojcem i trenerem. Byłem w kontakcie także z moim mentalnym „coachem”. Od początku meczu pracowałem na o, żeby uzyskać w nim przewagę i okazało się, że taka taktyka była dobra, aby zwyciężyć w starciu z moim przyjacielem – przyznał po meczu pierwszy półfinalista challengera.

Przygotowanie to słowo klucz w przypadku Vavassorego. Od pierwszego zagrania imponował spokojem, który z czasem zaprocentował. Chociaż pierwszy set był zacięty i przez większość czasu wydawało się, że to Giannessi góruje, to jednak „Vava” zachował zimną krew w tie-breaku. Przed rozpoczęciem drugiej partii nerwy puściły faworytowi. Giannessi co rusz wchodził w polemiki z arbitrem i okazywał swoje niezadowolenie. W tym samym czasie jego vis-a-vis z kamienną twarzą punktował rywala. Dość powiedzieć, że w decydującej partii Vavassori trzykrotnie przełamał 29-latka z La Spezii.

– Myślę, że Alessandro był już trochę zmęczony, ostatnio rozegrał sporo spotkań – choćby w Vicenzie, gdzie zwyciężył w challengerze przed tygodniem. Na pewno zabrakło mu w pewnym momencie sił – tłumaczył kolegę bohater pierwszego ćwierćfinału. To dla niego wyjątkowa chwila. Vavassori jeszcze nigdy nie doszedł tak daleko w turnieju rangi challengera. – Chcę teraz chwycić ten moment i nie wypuścić go z rąk, będę się starał zagrać najlepiej jak potrafię, przygotuję się do tego – deklarował. Zadania nie będzie miał łatwego, bo w półfinale czeka na niego zwycięzca pojedynku Tommy Robredo kontra Gianluca Mager.

Ale to nie wszystko. Vavassori wciąż jest w grze w deblu! To zresztą jedyny zawodnik, który na tym etapie Poznań Open 2019 liczy się w walce o oba trofea. – Czy wygram jednocześnie w singlu i deblu? Mam nadzieję – śmieje się 24-latek z Turynu, który już przed rokiem z Attilą Balazsem doszedł do finały gry podwójnej. Przegrał w nim z parą Szymon Walków i Mateusz Kowalczyk. Czy teraz będzie lepiej?

Tomasz Pietrzyk