Hubert Hurkacz udowodnił swoje mistrzowskie aspiracje. W meczu pierwszej rundy Poznań Open 2018 pokonał turniejową „dwójkę”, Argentyńczyka Guido Andreozziego 6:1, 7:5. Polak po raz pierwszy zagra w kolejnym etapie poznańskiego challengera i zapowiada, że na tym nie przestanie.
Można śmiało przyznać, że losowanie turniejowej drabinki nie było łaskawe dla obu zawodników. Trafili na siebie w pierwszej rundzie, choć równie dobrze mógłby to być finał turnieju w stolicy Wielkopolski. Tym bardziej, że w ostatnim czasie dobrze prezentowali się chociażby podczas wielkoszlemowego Roland Garros. Hurkacz bardzo mobilizował się na pierwszy mecz. To jego czwarty występ w poznańskim turnieju i za każdym razem żegnał się z nim już na etapie pierwszej rundy. – Przyjechałem do Poznania, aby wygrać turniej. Najważniejszy będzie jednak pierwszy mecz – mówił 21-letni wrocławianin. Argentyńczyk z kolei bardzo doceniał swojego przeciwnika. – Jego atutem jest młodość. Nie wiem do końca, jaki jest styl jego gry, ale sądząc po wynikach to solidny zawodnik i mecz przeciwko niemu będzie trudnym wyzwaniem – stwierdził Andreozzi.
Argentyńczyk w swoich przewidywaniach miał rację. Hurkacz postawił mu poprzeczkę bardzo wysoko, a mądra gra i wykorzystywanie błędów przeciwnika była kluczem do zwycięstwa. Wynik pierwszego seta może wskazywać, że to było lekkie, łatwe i przyjemne rozpoczęcie spotkania. W rzeczywistości było zupełnie inaczej. Wystarczy skupić się na przebiegu trzeciego gema. Andreozzi prowadził 40:0 przy serwisie Polaka. Wtedy Hurkacz pokazał olbrzymią odporność psychiczną i przy odrobinie szczęścia rozstrzygnął tego gema na swoją korzyść. Andreozzi szczególnie w premierowym secie miał spore problemy z pierwszym serwisem. Niska skuteczność spowodowała, że Hurkacz bez większych problemów radził sobie z jego podaniem. – W pierwszym secie wygrałem kilka bardzo zaciętych gemów. Guido miał sporo szans przy moim serwisie, więc wynik premierowej odsłony mógł być zdecydowanie bardziej wyrównany. Na szczęście udało się dość szybko odskoczyć rywalowi i gładko zamknąłem tego seta – komentował postawę w pierwszej partii Hurkacz.
Druga partia miała zupełnie inny przebieg. Andreozzi wrócił do swojego optymalnego poziomu, jaki prezentował chociażby przed rokiem na kortach Parku Tenisowego Olimpia, kiedy dotarł do finału. Zawodnicy pewnie wygrywali swoje podania i wszystko wskazywało na to, że kibice zobaczą tie-break. Hurkacz jednak nie pozwolił swoim kibicom na dodatkowe nerwy i w jedenastym gemie przełamał serwis rywala. Po raz kolejny Andreozzi miał problemy z pierwszym podaniem, co skrzętnie wykorzystał Polak. Chwilę później to on stanął przed szansą wygrania seta i meczu. Uczynił to dopiero przy czwartej okazji, uszczęśliwiając licznie zgromadzoną poznańską publiczność. – Uważam, że zagrałem bardzo dobry mecz. Pewnie mogłem troszeczkę lepiej, ale najważniejsze jest to, że zagrałem lepiej od przeciwnika, a to dzisiaj wystarczyło – mówił szczęśliwy Polak. – Bardzo dziękuję kibicom za liczne przybycie. Naprawdę ich doping mi pomógł – dodał.
Najtrudniejszy jest ten pierwszy krok. Hurkacz go uczynił i w nagrodę zagra w drugiej rundzie ze zwycięzcą środowego spotkania Michał Dembek kontra Matteo Donati.
Maciej Brzeziński