Na drugiej rundzie swój udział w poznańskim challengerze zakończył nasz najlepszy tenisista. W turnieju singlowym nie zobaczymy już żadnego Polaka.
Jerzy Janowicz po ponad dwugodzinnym pojedynku rozgrywanym w wysokiej temperaturze musiał uznać wyższość 22-letniego Goncalo Oliveiry. Kibice, którzy tłumnie stawili się na trybunach Parku Tenisowego Olimpia, zobaczyli 30 gemów w ramach trzech setów.
Pierwszy był niezwykle wyrównany, ale można było odnieść wrażenie, że Janowicz ma mecz pod kontrolą. Polak był bliski przełamania przeciwnika w 4. i 8. gemie, jednak Portugalczyk wychodził obronną ręką. „Jerzyk” próbował się mobilizować, samego siebie pytał „No co ty robisz, no?”. Zawodnikom na korcie centralnym bez wątpienia doskwierała pogoda, żar lał się z nieba. Portugalczyk w czasie meczu grał w trzech różnych koszulkach. Zmienił także rakietę. Początkowo niewiele mu to dało, gdyż w 12. gemie został przełamany i przegrał 5:7.
Z każdym kolejnym zagraniem zyskiwał jednak na pewności, a Janowicz coraz częściej się mylił. Oliveira przełamał Polaka w 3. i 5. gemie, dzięki czemu wygrał drugą partię 6:2. Tak pewne zwycięstwo dodało wiatru w żagle debiutantowi na Poznań Open. Był skuteczny, a Polak nie potrafił wrócić na właściwe tory. Kluczowy dla losów trzeciego seta okazał się 7. gem. Oliveira przełamał Janowicza i był na dobrej drodze do zwycięstwa. Z tej drogi nie zboczył już do końca, wygrywając 6:4.
Nie dziwi zatem, że po spotkaniu zawodnik z Półwyspu Iberyjskiego był w doskonałym nastroju. – Uważam, że rozegrałem dzisiaj perfekcyjny mecz. Wykonałem naprawdę dobrą robotę na korcie i bardzo się cieszę z końcowego zwycięstwa – mówił. Nie potrafił wskazać przełomowego momentu spotkania: – Wszystkie zagrania były ważne. Cieszę się, że zachowałem koncentrację i byłem skupiony na każdym odbiciu.
22-latek sprawił niespodziankę, eliminując wyżej sklasyfikowanego Polaka i turniejową „czwórkę”. – Janowicz był jednym z najlepszych zawodników, przeciwko którym mierzyłem się w ciągu kariery. Świetnie się czuję po takim zwycięstwie.
Podczas wczorajszej konferencji prasowej Jerzy Janowicz przyznał, że niewiele wie o swoim przeciwniku. Czy Portugalczyk go czymś zaskoczył? – Miałem spory problem z jego serwisem. Nietypowa pozycja, z której zagrywał, do tego lewa ręka – nie bardzo wiedziałem, jak mam to returnować – odpowiadał. Polak nie zwieszał jednak głowy. Zwracał też uwagę, że musiał szybko dostosować się do innej nawierzchni. – Nie można mówić o niedosycie. Każdy mecz jest trudny. Cóż, jedziemy dalej. Nie odbyłem za dużo treningów na mączce, do Poznania przyjechałem praktycznie prosto z Wimbledonu. Trudno przestawić się z trawy na ziemię, potrzeba trochę czasu.
Michał Mijalski