Turniejowa środa na korcie numer jeden stała pod znakiem kolejnych ciekawych spotkań drugiej rundy singlistów. W niezwykle gorącej atmosferze, podgrzewanej dodatkowo wysoką temperaturą, dochodzącą momentami do 30 stopni Celsjusza w cieniu, kolejni zawodnicy walczyli o przepustkę do trzeciej rundy zmagań na kortach Parku Tenisowego „Olimpia”.
Trzeci dzień turnieju Poznań Open 2019 rozpoczął się od meczu pomiędzy Jose Hernandezem Fernandezem a Filippo Baldim. Dominikańczykowi, który w pierwszej rundzie po zaciętym boju odprawił w dwóch setach Włocha Raula Brancaccio, tym razem przyszło zmierzyć się z innym reprezentantem Italii. Baldi w tym sezonie zdążył już dotrzeć m.in. do finału turnieju w Vicenzy, a w tegorocznej edycji poznańskiego challengera został rozstawiony z numerem 12. Statystyki nakazywały więc właśnie w nim upatrywać faworyta tego starcia.
Pierwszy set przebiegał jednak zupełnie nie po myśli zawodnika z Mediolanu. Hernandez Fernandez zdołał przełamać jego serwis w piątym gemie. Później zaś, mimo starań, Baldiemu nie udało się tej straty odrobić. Ostatecznie cała partia zakończyła się zwycięstwem tenisisty z Dominikany 6:3. Druga partia była już bardzo zacięta i wyrównana. Obaj tenisiści grali niezwykle równo i żaden nie dał się przełamać przy własnym gemie serwisowym. Ostatecznie o losach tego seta rozstrzygnął tie-break. W nim główną rolę odgrywał już Baldi, który aż cztery razy przełamał rywala z Dominikany, zwyciężając ostatecznie 7-2.
Ten tie-break okazał się mieć przełomowe znaczenie dla losów całego spotkania, bowiem trzeci set przebiegał już całkowicie pod dyktando turniejowej „dwunastki”. Baldi nabrał niesamowitej pewności siebie na korcie, co chwilę zaskakując swojego rywala nieszablonowymi zagraniami. Z kolei Hernandez Fernandez grał coraz bardziej nerwowo i popełniał coraz prostsze błędy, a o jego bezradności najlepiej świadczy fakt, że nie zdołał on w tej partii ugrać choćby gema. Baldi pewnie więc przypieczętował awans do kolejnej rundy, w której zmierzy się ze swoim rodakiem Gianlucą Magerem.
Jeszcze goręcej zapowiadało się kolejne starcie na „jedynce” pomiędzy Francuzem Quentinem Halysem, a Słowakiem Norbertem Gombosem. Rozstawiony z numerem dziesiątym Halys w ubiegłorocznej edycji turnieju w Poznaniu dotarł aż do półfinału. Z kolei Gombos w poniedziałkowe popołudnie zapewnił widzom zgromadzonym na kortach Parku Tenisowego „Olimpia” sporo emocji, ogrywając w pierwszej rundzie Facundo Arguello po trwającym ponad trzy i pół godziny spotkaniu pełnym zwrotów akcji i nerwów.
Pierwszy set nieco lepiej rozpoczął się dla Słowaka, któremu w trzecim gemie udało się przełamać podanie Halysa. Francuz szybko zdołał jednak wywalczyć przełamanie powrotne, a w końcówce partii udało mu się wygrać trzy gemy z rzędu i rozstrzygnąć jej losy na swoją korzyść. Ostatecznie Halys wygrał pierwszego seta 6:3.
Tenisista z podparyskiego Bondy dobrze rozpoczął też drugą partię, bo od przełamania serwisu Gombosa już w pierwszym gemie. Co prawda później Słowak zdążył jeszcze zaliczyć przełamanie powrotne, jednak zaraz potem Halys odpowiedział wygraniem kolejnych dwóch gemów. Ostatecznie Francuz zdołał zachować tę przewagę do końca seta, wygrał całą partię 6:4 i awansował do kolejnej rundy. Jego następnym rywalem będzie rozstawiony z numerem siódmym Austriak Sebastian Ofner.
Adam Adamczak