Finał marzeń Poznań Open!

0
1190

Polak kontra turniejowa „jedynka” – czy można było wyobrazić sobie lepszy scenariusz na niedzielny finał challengera Poznań Open? Hubert Hurkacz „skrzyżuje” rakiety z Taro Danielem!

Japończyk pokonał w sobotę w dwóch setach rozstawionego z numerem szóstym Quentina Halysa 7:6 (8), 6:3, natomiast Hurkacz musiła walczyć trochę dłużej i w trzech odsłonach uporał się z Alessandro Giannessim 6:4, 3:6, 6:3. Co ciekawe, przegrani, czyli Włoch i Francuz podczas poznańskiego turnieju tworzyli deblową parę, ale nie przebrnęli przez pierwszą rundę rywalizacji.

Urodzony w Stanach Zjednoczonych, ale reprezentujący Kraj Kwitnącej Wiśni Daniel uważany jest za głównego faworyta tegorocznych zmagań. Przemawia za tym nie tylko najwyższe rozstawienie wśród wszystkich uczestników, ale też jego faktyczne dokonania na kortach Parku Tenisowego Olimpia. Japończykowi w Poznaniu jeszcze nikt nie urwał seta – wszystkich odprawiał 2:0. W półfinale bliski tego był Halys, ale przegrał tie-breaka po bardzo wyrównanej i emocjonującej walce. Dla zawodnika z pierwszej setki rankingu ATP (82. pozycja) to najlepsza passa w tym roku kalendarzowym, bo dotychczas nie udało mu się skończyć challengera bez strat własnych.

Z przeznaczeniem zmierzy się Hurkacz, który jest pierwszym od 2012 roku polskim finalistą Poznań Open. Wtedy triumfował Jerzy Janowicz (6:3, 6:3 w finale z Jonathanem Dasnieresem de Veigy), a rok wcześniej też zameldował się w decydującym spotkaniu, które jednak przegrał z Rui Machado (3:6, 3:6). Po wcześniejszyc polski akcent w finale musimy się cofnąć o prawie dekadę, kiedy w 2009 roku główne trofeum zgarnął urodzony w Warszawie, ale reprezentujący Australię Peter Luczak.

Droga do decydującego starcia nie była jednak usłana różami. Już losowanie postawiło go przed nie lada wyzwaniem, gdy w pierwszej rundzie trafił na Guido Andreozziego – zeszłorocznego finalistę Poznań Open. Ograł go jednak, a potem wyeliminował także zwycięzcę tamtego turnieju, Rosjanina Aleksieja Watutina oraz przybyszów z Italii – Matteo Donatiego i Giannessiego.

21-latek z Wrocławia wcale nie stoi na straconej pozycji, co już pokazał. W nim Taro Daniel zaznał smaku porażki w starciu z polskim duetem deblistów, Mateuszem Kowalczykiem i Szymonem Walkowem. Już na starcie deblowej rywalizacji Japończyk wespół z Hiszpanem Barnabe Zapatą Mirallesem musiał uznać wyższość tenisistów z naszego kraju, co tylko umacnia pozycję Hurkacza. Obyśmy po ostatnim podaniu dzisiejszej gry mogli wykrzyczeć: „Hip, hip Hurkacz!”.

Tomasz Pietrzyk