Rozstawiony z „jedynką” 25-letni Taro Daniel awansował do finału Poznań Open 2018. Japończyk wciąż bez straty seta w stolicy Wielkopolski!
Kilka minut po godzinie 12 na korcie centralnym rozpoczął się pierwszy mecz półfinałowy poznańskiego challengera ATP. Faworyzowany Japończyk zmierzył się z rozstawionym z szóstką Francuzem Quentinem Halysem. Wygrał ostatecznie 7:6 (6), 6:3.
Obaj tenisiści zagrali już ze sobą w 2016 roku. Podczas turnieju w australijskiej Canberze, po bardzo zaciętym meczu, górą był urodzony w październiku 1996 roku Europejczyk, który wygrał 4:6, 7:5, 7:6 (5). W Poznaniu początek spotkania zwiastował ogromne emocje. Pierwsze pięć gemów pewnie wygrywali zawodnicy serwujący. Obaj wykorzystywali swoje doskonałe warunki fizyczne, Daniel i Halys mają po 191 centymetrów wzrostu. Dopiero po 19 minutach gry kibice zobaczyli walkę na przewagi. Halys przełamał rywala i wyszedł na prowadzenie 4:2. Wydawało się, że Taro wygląda gorzej fizycznie, tenisista sprawiał wrażenie bardzo zmęczonego. Francuz jednak zaczął się mylić, przegrał swoje podanie, a po chwili Japończyk doprowadził do remisu 4:4. Mimo trzech wyrzuconych forhendów w dziewiątym gemie Halys zdołał odzyskać prowadzenie. Po kilku minutach miał piłkę setową, jednak Daniel obronił się świetnym serwisem na ciało rywala.
W dwunastym gemie Halys miał kolejne dwie piłki setowe. Francuz znów nie wykorzystał okazji, trzy proste błędy z rzędu pozwoliły Japończykowi wrócić do gry. Po godzinie rywalizacji na tablicy wyników wyświetlał się idealny remis – 6:6 w gemach i 6-6 w tie-breaku. Dwie minuty później Japończyk cieszył się z wygranego seta.
Druga partia rozpoczęła się od mocnego uderzenia młodszego zawodnika – Halys przełamał serwis Taro Daniela. Kolejny raz Francuz, zyskując przewagę, zaczął jednak popełniać dość proste błędy. Japończyk wygrał pięć gemów z rzędu! – Bardzo się cieszę, że udało mi się zachować koncentrację w kluczowych momentach i wygrać decydujące piłki. Szczególne znaczenie miało wygranie tie-breaka w pierwszym secie. Na początku drugiej partii miałem drobne problemy, lecz szybko znalazłem na nie odpowiedź. Rywal zaczął mylić się przy własnym serwisie, co pozwoliło mi zdobyć pięć gemów z rzędu – mówił po meczu pierwszy finalista tegorocznego Poznań Open.
Daniel nie wykorzystał pięciu piłek meczowych, ale w tym czasie stracił tylko gema. Zamiast wygrać 6:2, zwyciężył 6:3. Drugi set trwał 37 minut. – Każdy mecz jest inny, ale ten rzeczywiście mógł być najtrudniejszym podczas tego turnieju. Z kim wolałbym zagrać w finale? Nie ma to dla mnie większego znaczenia. Zdaję sobie jednak sprawę, że Hurkacz ma teraz bardzo dobry czas w swojej karierze – dodał 82. zawodnik świata.
Michał Mijalski