Rozmowa z Ewą Bąk, Dyrektor Wydziału Sportu Urzędu Miasta Poznania.
Wspomniała pani na konferencji prasowej przed Poznań Open 2019, że dotacja z miasta wzrosła. Na jakie wsparcie mogą teraz liczyć organizatorzy turnieju rozgrywanego na kortach Parku Tenisowego Olimpia?
To wsparcie jest dwojakie. Pierwsze to podpisanie konkretnej umowy z Wydziałem Sportu i przekazanie środków z budżetu miasta. Kwota ta wynosi 200 tysięcy złotych. Jest to o sto procent więcej niż w ubiegłym roku. Drugą kwestią jest pomoc w dostosowaniu obiektu, który należy do miasta i jest zarządzany przez Poznańskie Ośrodki Sportu i Rekreacji. Ta pomoc jest widoczna. W tym roku powstało zaplecze, będzie kawiarenka, restauracja, która na pewno wzbogaci całą infrastrukturę tego obiektu i samego turnieju.
Urząd Miasta jest przy turnieju od samego początku. Można powiedzieć, że jest świadkiem rozwoju poznańskiego challengera. Jak pani ocenia ten postęp na przestrzeni lat?
Jeśli chodzi o poziom organizacyjny, to jest on zdecydowanie wyższy z roku na rok. Natomiast to, nad czym ubolewam, to brak Polaków na liście zgłoszeń. Nakłady pieniężne przeznaczane na szkolenie młodzieży są coraz większe, ale niestety, organizujemy turniej i nasi reprezentanci startują w nim tylko dzięki otrzymaniu „dzikich kart”.
Rozwój Poznań Open jest zauważalny gołym okiem. Jak to przekłada się na poznański sport, w tym przypadku głównie tenis?
Bardzo pozytywnie. Park Tenisowy Olimpia zaczyna liczyć się w tym światku tenisowym. To są pozytywne sygnały, że ta impreza się fajnie rozwija. Tu ukłony dla prezesa Krzysztofa Jordana i całego jego zespołu, który na co dzień współpracuje bardzo mocno z nami, na przykład przy szkoleniu młodzieży. Ten turniej już wpisał się w krajobraz sportu poznańskiego. Jest to jedna z ważniejszych imprez międzynarodowych w tym roku.
Rozmawiała Dominika Opala