Bardzo nieszczęśliwie zakończyło się ciekawie zapowiadające się ćwierćfinałowe starcie deblowe na korcie centralnym z udziałem dwójki Polaków. O zwycięstwie w bardzo wyrównanym meczu pomiędzy Filipem Peliwo i Hieorhijem Krawczenką a Karolem Drzewieckim oraz Alexem Lawsonem ostatecznie zadecydowały bowiem problemy z plecami u ostatniego z nich.

Przedostatnim spotkaniem podczas czwartego dnia zmagań na korcie centralnym było niezwykle ciekawie zapowiadające się starcie deblowe z udziałem dwóch polskich tenisistów. Po jednej stronie stanęła rozstawiona z numerem drugim para Karol Drzewiecki-Alex Lawson. Ten pierwszy już od wielu lat regularnie gra w turnieju deblowym w stolicy Wielkopolski, a po tym, jak w ubiegłym roku dotarł do finału teraz chciał dopiąć swego i wraz ze swoim amerykańskim partnerem wygrać całe zmagania. Z kolei przeciwko nim stanęli grający z dziką kartą Filip Peliwo oraz Hieorhij Krawczenko. Peliwo, w przeciwieństwie do swojego krajana po drugiej stronie kortu, grał w Poznaniu po raz pierwszy, jednak w swoich poprzednich meczach zarówno on, jak i Krawczenko pokazywali się z bardzo dobrej strony.
Pierwszy set był bardzo wyrównany, obie pary postawiły sobie wysoko poprzeczkę, dzięki czemu widzowie na korcie centralnym oglądali mnóstwo udanych zagrań i ciekawych wymian. W siódmym gemie Krawczenko i Peliwo przy stanie 40:40 byli dosłownie o centymetry od przełamania, z kolei już w następnym to ich przeciwnicy byli bliscy dokonania tego czynu. Po siódmej oraz dziewiątej rozgrywce Alex Lawson poprosił o pierwsze dwie przerwy medyczne z powodu dolegliwości pleców, co już stanowiło niejako zapowiedź dalszego przebiegu wydarzeń. Wcześniej jednak, bo zaraz po wizycie lekarza na korcie, mecz się mocno rozkręcił. Najpierw przełamał się polsko-ukraiński debel, następnie zaś tym samym odpowiedział im Drzewiecki wraz ze swoim partnerem. Losy tej partii rozstrzygał więc tie-break, w którym to lepsi okazali się Krawczenko i Peliwo, którzy wygrali ostatecznie 7:4.
Początek drugiego seta zapowiadał podobne emocje, bowiem w trzech pierwszych gemach obie pary szły łeb w łeb, wygrywając przy swoim serwisie. Wtedy jednak u Lawsona po raz kolejny odezwały się problemy z plecami. Tym razem jednak Amerykaninowi nie udało się już wrócić do gry, zatem całe spotkanie skończyło się zwycięstwem Krawczenki i Peliwo po kreczu rywali. Teraz polsko-ukraiński duet w półfinale zmierzy się z czeską parą Gengel-Pavlasek.
Filip Peliwo był szczęśliwy z awansu do następnej rundy, choć nie ukrywał, że wygrana po kontuzji przeciwnika nie do końca smakowała tak samo, jak te wywalczone na korcie. – Spodziewaliśmy się, że to będzie ciężki mecz i faktycznie przez cały czas było bardzo wyrównanie. Potem widać było jednak, że Alexowi trudno się grało i serwowało, aż w końcu musiał się wycofać. Oczywiście po takich zwycięstwach nie czuje się aż takiej radości, jak przy normalnym meczu, ale jednak zawsze to jest wygrana. Teraz trzeba dalej iść do przodu – podsumował swoje odczucia po meczu Peliwo.
Z kolei Karol Drzewiecki nie ukrywał rozczarowania z powodu kontuzji Lawsona, jednak, jak przyznał, sam doradził mu, by nie ryzykował pogłębieniem kontuzji. – Powiedziałem mu, że bez sensu byłoby gdyby miał grać dalej tylko po to, by przetrwać trzy gemy i że lepiej skupić się na swoim zdrowiu, bo czeka nas teraz ważny turniej w Lyonie. Oczywiście jednak szkoda, że już pożegnaliśmy się z Poznań Open, tym bardziej, że tutaj spędziłem praktycznie pół swojego życia, dodatkowo tutaj zawsze wspierają mnie rodzina i przyjaciele. Niestety, takie jest życie – mówił tenisista z Gorzowa Wielkopolskiego.

Adam Adamczak