Björn Borg zawitał do Parku Tenisowego Olimpia w roli trenera syna Leo. Szwed wraz z rodziną przyjęli zaproszenie Wojciecha Fibaka, który w przeszłości rywalizował ze światową legendą kortów. – Byliśmy razem w Marbelli i widziałem, jak Leo gra. Zapytałem Björn, czy nie przyjechałby do Poznania. Tak się zrodził ten pomysł – zdradził Fibak.
Zwycięstwo w Monte Carlo
Na korcie byli rywalami, jednak poza nim łączyła ich i łączy do dziś wielka przyjaźń. Nasz były tenisista, który był dziesiąty na świecie, zapewnia, że kiedy tylko spotykają się ze Szwedem, to cały czas się ściskają i wspominają dawne czasy. Borg w czasie kariery nazywany był „Ice-Borg” ze względu na to, iż na korcie nie wyrażał emocji. Tak też został przedstawiony w filmie „Borg. McEnroe. Między odwagą a szaleństwem”. Natomiast ze słów Fibaka można wywnioskować, że przydomek ten niewiele miał wspólnego prywatnie z Borgiem. – Jest najmilszą osobą, zawsze uśmiechnięty i zadowolony. W filmie natomiast ukazano go jako chłodną osobowość bez uczuć. On jest pełen emocji, pełen miłości dla każdego – ocenił finalista Masters 1976.
Fibak tylko raz w karierze pokonał Borga, sześć innych spotkań przegrał. Jednak ten zwycięski ćwierćfinał w Monte Carlo w 1976 roku miał dla naszego tenisisty ogromne znaczenie. – Ten wygrany mecz mnie uskrzydlił, w następnym tygodniu wygrałem turniej w Sztokholmie. To był mój premierowy tytuł – wspomina.
Tytułu na kortach w Poznaniu nie zdobędzie jednak w tym roku Leo Borg. Syn legendarnego tenisisty zaprezentował się z bardzo dobrej strony w pojedynku z Aleksandrem Szewczenko, ale po zaciętej walce to Rosjanin schodził z kortu jako zwycięzca. – Leo mnie zadziwił. Mimo że jest juniorem to gra dojrzały tenis – taką opinię wyraził Fibak. – Ma duży potencjał, jest świetnie ustawiony. Gra dużo lepiej niż myślałem, dużo lepiej niż w Marbelli. Rodzice Leo byli bardzo zadowoleni, ze ich syn tak dobrze zagrał – dodał.
Zachwyty nad Maksem
Tak, jak Leo Borg, rywalizację w Poznań Open 2021 zakończyli już wszyscy Polacy w grze pojedynczej. W eliminacjach odpadli Marcel Politowicz, Wojciech Marek i Maks Kaśnikowski. Z kolei w turnieju głównym przegrali Aleksander Orlikowski oraz Daniel Michalski. – U Michalskiego były przebłyski. Gdy nasi tenisiści rywalizują między sobą, to dobrze grają, natomiast w turniejach międzynarodowych już to tak dobrze nie wygląda. Byłem trochę rozczarowany, myślę, że on też. Przeciwnik był znakomity, bardzo cenię Botica van de Zandschulpa. W Paryżu pokonał przecież Huberta Hurkacza. Ma przed sobą przyszłość – ocenił Fibak.
W przeszłości sukcesy w Poznaniu odnosili Jerzy Janowicz i Hubert Hurkacz. Czy w przyszłości będziemy jeszcze świadkami polskiego triumfu w stolicy Wielkopolski? – Zachwycił mnie Maks Kaśnikowski. Podobało mi się, jak się porusza po korcie, szybki zawodnik. Świetnie walczył, dobrze gra zarówno w obronie, jak i w ataku. Wpadł mi w oko. Byłem pod wrażeniem jego występu. Hurkacz, Janowicz byli wyjątkowi. Może w przyszłości Żuk wygra ten turniej albo Kaśnikowski – zastanawiał się były poznański tenisista.
Już dziś do walki ruszają nasi debliści: Jan Zieliński i Szymon Walków, którzy ostatnio są w świetnej formie (finał turnieju ATP 250 w Gstaad), a w Poznaniu zostali rozstawieni z numerem dwa. – Chcieli osiągnąć mój wynik, bo mnie się udało kiedyś w Gstaad wygrać. Oni grają świetnie w debla i raczej wygrają ten turniej w Poznaniu. Są faworytami – powiedział Fibak.
Kto faworytem?
Jeden z najlepszych polskich zawodników w historii od początku śledzi zmagania w tegorocznej edycji Poznań Open. – Faworytem dla mnie jest oczywiście Bernabe Zapata Miralles. Obserwowałem jego mecz z Kimmerem Coppejansem. Hiszpan jest bardzo zdyscyplinowany. Ciekawostką jest to, że oni grali niedawno mecz w lidze niemieckiej. Przyjechali tutaj i znowu się spotkali. Bardzo podoba mi się też Botic van De Zandschulp, on świetnie gra. Holender będzie poważnym kandydatem do zwycięstwa – wylicza na koniec.
Dominika Opala