Tego dnia dobrze nie zapamięta Roberto Carballes Beana. Hiszpan w drugiej rundzie turnieju rozgrywanego w Parku Tenisowym Olimpia mierzył się z o wiele niżej notowanym Danielem Masurem, ale nie potrafił wygrać z Niemcem ani jednego gema. Jak się okazało, wszystkiemu winna była kontuzja barku, która zmusiła „dwójkę” Poznań Open 2019 do poddania meczu jeszcze w trakcie pierwszego seta.

Na tablicy wyników widniał rezultat 5:0 dla Masura, gdy Carballes Beana poprosił o przerwę medyczną. Chwila spędzona z fizjoterapeutą jednak nie pomogła – po rozegraniu kilku kolejnych punktów wiadome było, że jeden z faworytów poznańskiego challengera nie dokończy spotkania. Zamiast szybkiego triumfu, był grymas bólu na twarzy. Nie zamieniając słowa z nikim, tenisista urodzony na Teneryfie od razu powędrował do lekarza.

– Roberto to bardzo dobry zawodnik, zwłaszcza na mączce. Miałem sporo szczęścia, że nie był dzisiaj dysponowany do gry, ale wolałbym, żeby był w pełni zdrów. Życzę mu szybkiego powrotu do formy – mówił po przedwcześnie zakończonym spotkaniu 24-latek z Monachium. Byłoby jednak nieuczciwe stwierdzenie, że Masur cieszy się z awansu do trzeciej rundy dzięki kontuzji przeciwnika. Od pierwszego gema Niemiec prezentował się bardzo dobrze, zwłaszcza przy mocnych serwisach i returnie. Zanim uraz Carballesa Baeny dał o sobie znać, Masur miał już na swoim koncie dwa przełamania. – Ciężko mi powiedzieć, jakby się ułożył mecz bez kontuzji Roberto, ale na korcie miałem wrażenie, że wychodziło mi wszystko – mówił.

W kolejnej fazie Poznań Open 2019 Masur zmierzy się ze zwycięzcą pojedynku Sumit Nagal kontra Alessandro Giannessi. Monachijczyk już ułożył sobie w głowie scenariusz na środę, bo właśnie wtedy po raz kolejny zaprezentuje się na kortach Parku Tenisowego Olimpia. – Z Nagalem przegrałem trzy lata temu w finale turnieju rangi futures. To jednak Giannessi jest teraz w wybornej dyspozycji. Miesiąc temu przyglądałem się, jak zwyciężał w challengerze w Vincenzie. Mecz z nim byłby na pewno trudniejszy – przyznaje, a zapytany o szanse na zwycięstwo w całym turnieju odpowiada: – Nie jestem tutaj faworytem. Jest za dużo lepszych ode mnie. Będę grał swoje i dojdę, gdzie dojdę – kończy.

Tomasz Pietrzyk