Rozstawiony z numerem pierwszym Francuz Arthur Rinderknech sprostał oczekiwaniom i awansował do finału gry pojedynczej. W pomeczowej rozmowie po swoim półfinale opowiedział o swoich wrażeniach na temat tego spotkania, całym turnieju, a także kibicowaniu Miami Heat.

WOJCIECH DOLATA: W twojej opinii co było kluczowym momentem spotkania z Dimitarem Kuzmanovem?

ARTHUR RINDERKNECH: – Trudno mi wskazać jeden taki moment. Myślę, że ważne było to, że skończyłem ten mecz w dwóch setach. Końcówka tego drugiego była bardzo trudna, ale udało mi się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Jestem z tego powodu szczęśliwy, bo mogło to się skończyć na moją niekorzyść i wtedy mecz mógłby się ułożyć inaczej.

Co było twoim największym atutem w tym meczu?

– Myślę, że mój serwis był bardzo ważny i pomagał mi wygrywać gemy przy moim serwisie. Dzięki temu udało mi się wytrzymać w trudnych momentach drugiego seta i wygrać ten półfinał.

Czy znasz swojego finałowego rywala, Tomasa Barriosa Verę?

– Na razie wiem o nim niewiele, ale porozmawiam z moim trenerem i z pewnością będę dobrze przygotowany do jutrzejszego spotkania.

Który moment turnieju był dla ciebie najtrudniejszy?

– Myślę, że nie ma jednego momentu, który utkwiłby mi w pamięci. Na pewno każdy mecz jest wyzwaniem, ale szczególnie trudne było dla mnie spotkanie z Hieorhijem Krawczenko, które zakończyło się dopiero w trzech setach.

Czy trudno się gra będąc rozstawionym z numerem pierwszym w turnieju?

– Tak, nie jest to łatwe zadanie, ale na razie udaje mi się udźwignąć tę presję.

Co możesz powiedzieć na temat tego turnieju?

– To jest świetna impreza. Bardzo mi się tu podoba. Korty są pięknie umiejscowione, wśród wielu drzew. Świetne miejsce, w którym spotkałem wielu wspaniałych ludzi. Dzisiaj przyszło dużo ludzi, którzy owacyjnie reagowali na nasze zagrania.

Czytałem, że jesteś fanem Miami Heat. Czy oglądałeś ich spotkania w fazie play-off?

– Oczywiście, oglądałem ich mecze z Boston Celtics w finałach konferencji, niestety ostatecznie przegrane. Był to jednak bardzo dobry sezon dla mojej ulubionej drużyny z NBA.

Rozmawiał Wojciech Dolata